niedziela, 17 marca 2013

II Seria- Rozdział jedenasty.



Gdy już wyszłam z łazienki, szybko zajął ją Alexis. Chociaż okropnie nie miałam na to ochoty wzięłam się za rozpakowanie mojej walizki. Zaczęło mnie przerażać jak dużo rzeczy ze sobą wzięłam, a to i tak była jedna czwarta tego, co czekało na mnie w domu. Dobrze, że pomysł powrotu do Polski odrzuciłam już na stałe, bo za nic w świecie bym się z tym wszystkim tam nie zabrała.

Tak, nie zamierzam wracać do Polski. Być może nie jestem z Alexisem, ale jestem blisko niego. Nie wiem, jak długo będę mogła się tym cieszyć, w końcu jesteśmy jedynie przyjaciółmi i wystarczyło tylko czekać, aż na dniach znajdzie sobie jakąś dziewczynę. Szczerze powiedziawszy, na taki rozwój sytuacji recepty nie znałam, ale wolałam teraz o tym nie myśleć. Szczególnie, gdy poczułam, jak podchodzi do mnie i obejmuje od tyłu, kładąc ręce na moich biodrach.

-Pep powiedział, że mamy nie spać całą noc- wyszeptał mi do ucha, na co poczułam na karku przyjemne dreszcze- Masz jakiś pomysł?- spytał i odgarnął włosy z mojego ramienia, by swobodnie móc całować moją szyję.

-Ja nie, ale Dani na pewno- odpowiedziałam, odchylając się z uśmiechem do tyłu.

-Nie chcę Daniego- mruknął nieprzytomnie i złapał mnie za podbródek. Okręcił delikatnie moją twarz w swoją stronę i spróbował mnie pocałować. Odwróciłam się i spojrzałam na niego karcącym wzrokiem. Pokiwał ze zrozumieniem głową i wciągnął przez głowę koszulkę- No to chodźmy.

W pokoju Alvesa powitał mnie rozgardiasz jakiego się spodziewałam. Byli tam niemalże wszyscy, z paroma małymi wyjątkami, które w zasadzie nigdy nie zaszczycały nas swoim towarzystwem, na co my z resztą wcale nie narzekaliśmy. Mój wzrok od razu przykuł Fabregas, rozłożony wygodnie na łóżku, nad którym raz co raz podskakiwał Puyol, który próbował podłączyć wtyczkę swojej lokówki do kontaktu, który z kolei pechowo znajdował się za głową Cesca. Mruknął po raz kolejny, gdy Carles szturchnął go kolanem w plecy.

-No może jeszcze wsadzisz mi tę wtyczkę w dupę?- krzyknął ze złością i uniósł się ze swojego legowiska i z impetem opadł na łóżko Pedro, który spojrzał na niego nieobecnym wzrokiem.

-A myślałem, że to Iniesta jest gejem.

-Nie jestem gejem! To, że przyjaźnię się z moim zwierzaczkiem, Keitą, o niczym nie świadczy, prawda Seydou?- spytał żywiołowo, na co ten energicznie pokiwał głową. Alves obrzucił ich spojrzeniem pełnym politowania. W końcu spojrzał na nas.

-Idziemy dziś do klubu, idziecie z nami ma się rozumieć?

-Ja nigdzie nie idę- oznajmił niepytany przez nikogo Pedro, ze wzrokiem utkwionym w swoim laptopie- Mam cały sezon Dragon Ball’a do obejrzenia- poinformował wszystkich obecnych i poprawił sobie poduszkę pod głową, którą niezauważenie próbował mu podprowadzić Fabregas. Puyol rzucił ukradkowe spojrzenie na urządzenie znajdujące się na kolanach Kanaryjczyka, który w zupełnie telepatyczny sposób je uchwycił- Nawet o tym nie myśl- rzekł ostrzegawczym tonem w kierunku Carlesa i nie omieszkał rzucić w niego pustą puszką piwa, które właśnie wypił. Fabregas zawył ze złością, gdy jakaś spieniona resztka wylała się na jego łóżko. Pedro zignorował to- Nie czaj się nawet na mojego laptopa, przecież masz tam gniazdko- powiedział, ponownie zwracając się do Puyola.

-Ale ono nie działa- zajęczał bezradnie kapitan- Nie pójdę do klubu z taką fryzurą.

-Paru osób brakuje- zauważyłam spostrzegawczo i usiadłam na łóżku obok Iniesty.

-David z Victorem jak zwykle piją czekoladę i raczą się ciasteczkami. Nuuuudaaaaa- powiedział Alves, ziewając teatralnie-Pique wali sobie konia do zdjęcia Shakiry. A Thiago… jest z tą durną larwą. Ale powinien się zaraz od niej uwolnić, bo zarzekał się, że na pewno z nami idzie. O, jest!-  wykrzyknął triumfalnie i wziął młodego pomocnika w ramiona- To co, czas wznieść toast! Za to, żeby wyjebali nas z kolejnego klubu, a co tam. Przecież wszędzie musimy zostać zapamiętani.

~*~

Wyjście z hotelu zajęło nam trochę czasu przede wszystkim przez guzdranie się Puyola i Thiago, który raz po raz musiał pozbywać się Julii. Nie wiem, jak ostatecznie tego dokonał, ale naprawdę się od niej oderwał. Gdy wreszcie Alves, który przecież zawsze musiał żyć w myśl zasady „najebmy się, zanim się najebiemy”, dopił swojego browara, mogliśmy w końcu ruszyć.
-Ja będę rozmawiał z taksówkarzem- oznajmił nagle ku powszechnemu zdumieniu Pedro i szybkim krokiem udał się w kierunku taksówki. Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia, wzruszyliśmy ramionami i bez słowa udaliśmy się za nim.
-Skąd znasz japoński?- spytał go Busquets, który z racji tego, że miał najdłuższe nogi, zdołał go najszybciej dogonić. Napastnik obrzucił go jedynie wściekłym spojrzeniem i pokręcił z politowaniem głową, rozpaczając nad głupotą przyjaciela.
-Toć to przecież jasne. Oglądam Dragon Ball’a, nie?- odparł, na co Sergio nagle zatrzymał się w miejscu. Przez chwilę wyglądał, jakby jeszcze chciał coś dodać, ale w ostateczności machnął po prostu ręką i pozwolił Kanaryjczykowi działać. Skutek tego był taki, że nim zdążył on dokończyć zdanie, taksówkarz zamknął mu drzwi przed nosem i z piskiem opon odjechał z podjazdu.
-Coś Ty mu nagadał?- zapytał ze złością Alves, wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała taksówka.
-Żeby zawiózł nas do klubu. Ale chyba mogłem coś pomieszać i powiedzieć, że jego twarz przypomina serek wiejski- odrzekł i w zakłopotaniu potarł swój kark, krzywiąc się z zawstydzeniem. Dani w przypływie niepohamowanej furii, uderzył się w czoło z otwartej ręki.
-Jak mogłeś w ogóle to ze sobą pomylić?
-O, przepraszam Cię bardzo, ale w Dragon Ball’u nie mają w zwyczaju zamawiać taksówek!- odparł Pedro z godnością i teatralnie odwrócił głowę w bok.
-Ale mają w zwyczaju mówić, że czyjaś twarz przypomina serek wiejski?- zapytał rozbawiony Messi. Pedro natychmiast zmiażdżył go wzrokiem.

~*~


W końcu jakimś cudem udało nam się zamówić dostateczną na taką ilość osób liczbę taksówek na niesamowicie zatłoczonej ulicy i w doborowym towarzystwie udaliśmy się do klubu. Selekcje przeszliśmy bezproblemowo z tym małym wyjątkiem, że Iniestę, oczarowanego taką ilością Chińczyków, musieliśmy przed sobą wręcz popychać.

Byłam zmuszona przyznać, że lokalem byłam oczarowana. Różnił się od typowo hiszpańskich dyskotek, przede wszystkim dojmującym z wszechstron elektronicznym przepychem. Wszystko było niezwykle modernistyczne, różnokolorowe lasery wręcz oślepiały. Gdy już przyzwyczaiłam się do różnorodności barw przed moimi oczami, zarejestrowałam, że klub jest dwupoziomowy, z licznymi balkonami i olbrzymią konsolą umieszczoną na środku. Warto również dodać, że był cholernie zatłoczony, byliśmy ściśnięci niemalże jak sardynki.
-Nie widzę nigdzie żadnych miejsc- powiedział zakłopotany Alves i w zamyśleniu podrapał się po brodzie- Zaraz to załatwię- załagodził sytuację i dziarskim krokiem podszedł do pierwszej lepszej loży, która nawinęła mu się po drodze- Przepraszam, to miejsce zarezerwowane jest dla nas- rzekł z umiarkowaną uprzejmością, wymownie patrząc na grupkę Azjatów zajmujących siedzenia. Od razu zerwali się w popłochu i rzucając jakieś krótkie, zawstydzone przeprosiny, ustąpili nam miejsca- Widzicie, tak się to robi- zwrócił się do nas Dani i z zadowoleniem zatarł ręce, gdy wszyscy spojrzeliśmy na niego z uznaniem.
-O! Zostawili wódkę- wykrzyknął radośnie Keita i już zabierał się za rozlewanie kolejki, ale przerwał, gdy napotkał miażdżący wzrok Alvesa. Zwiesił potulnie głowę i odstawił butelkę na stół.
-To mój zwyczaj- wytłumaczył hardym głosem Brazylijczyk i dokończył to, co rozpoczął Malijczyk.
-Nie martw się Seydou- pocieszył przyjaciela Iniesta i pokrzepiająco poklepał go po głowie- Pan kupi Ci drugą i będziesz mógł sobie rozlewać do woli- dokończył z radosnym uśmiechem i z wdzięcznością przyjął kieliszek podsunięty mu przez Daniego.
-Co, Fabregas?- zaczepił pomocnika Pedro z pełnym zadowolenia uśmiechem. Cesc z zainteresowaniem uniósł głowę z blatu stolika- Jesteś tu nowy, nikt nie zaproponuje Ci żadnego ścierwa na pobudzenie- zaśmiał się, na co Hiszpan tylko żałośnie jęknął i ukrył swoją twarz w dłoniach. Jak na zawołanie, niemalże znikąd pojawił się przy nim jakiś szczwany Azjata, w podejrzanie naćwiekowanej, skórzanej kurtce i pomachał mu beztrosko przed załamanym obliczem torebeczką z jakimś białawym proszkiem. Fabregas zerwał się entuzjastycznie z miejsca i wyciągnął w proszącym geście swoją lewą dłoń.
-Nein, nein!- wykrzyknął impulsywnie Dani, machając żywiołowo rękoma. Chińczyk spojrzał na niego spod uniesionych brwi, grzywka teatralnie opadła mu na czoło- He doesn’t want it, nein, nein!- powtórzył kategorycznie i uciął całą dyskusję jednym ruchem dłoni. Azjata tylko uniósł swoje górne kończyny na wysokość piersi w geście kapitulacji i odszedł kręcąc z politowaniem głową. Z jego bliżej niezidentyfikowanego pomruku można jedynie było wychwycić takie składne eufemizmy, jak: „popieprzona banda kretynów”, czy „zgraja nieogarniętych wariatów”. Fabregas bezradnie złożył głowę na stoliku.
-Dobrze, Keita!- powiedział nagle głośno Iniesta i wyrwał zdezorientowanemu pomocnikowi małą buteleczkę wódki z ręki. Ten spojrzał na niego smutnym wzrokiem, robiąc swoją firmową podkówkę. Andres stanowczo przymknął oczy i pokręcił kategorycznie głową- Nie, nie! Nie rób mi tutaj tego swojego maślanego spojrzenia. Proszę teraz łaskawie poczłapać na parkiet i zacząć już tańczyć, bo najwyższa na to pora- rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu i delikatnie popchnął Keitę w stronę tańczących nieopodal dziewczyn, gdy ten jeszcze nie ruszył się z miejsca- No już, musisz mi wyrwać jakąś Chinkę, bo jeszcze żadnej nie mam w kolekcji. Do moich badań naukowych, rzecz jasna- wytłumaczył się gorliwie, gdy wszyscy utkwili w nim pytający wzrok. Nie minęła chwila, a koło Malijczyka, widowiskowo tańczącego układ „Ai Se Tu Pego”, ponownie znalazł się wianuszek chętnych panienek, do którego w trybie natychmiastowym dołączył Iniesta.
-Dobra, myślę, że możemy wziąć z nich przykład, chyba już sporo wypiliśmy- zaproponował Xavi, na co wszyscy ochoczo się zgodziliśmy. Ruszyliśmy z miejsca i udaliśmy się w kierunku ciekawie prezentujących się balkonów. Zdziwiłam się, gdy obok mnie zabrakło Alexisa. Obróciłam się i zauważyłam, że zatrzymuje go Messi.
-Możemy pogadać?- spytał, teatralnie uprzejmym tonem, chwytając Sancheza za łokieć. Skinął głową i machnął na mnie ręką bym szła dalej, krzycząc jednocześnie, że zaraz do mnie dołączy- Jak już jesteśmy sami, mogę Ci powiedzieć, co o Tobie myślę- wyrzucił z siebie Leo, porzucając już wcześniej przez siebie obrany ugrzeczniony ton. Chilijczyk wysoko uniósł brwi- Toleruję Cię tylko przez wzgląd na Angelę, ale wiedz, że nie znoszę Cię tak samo jak na samym początku, a może nawet jeszcze bardziej, więc posłuchaj lalusiu…
-Hamuj ze słowami. Uwierz, że ja też momentami powstrzymuję się przed tym, żeby Ci nie przyłożyć tylko przed wzgląd na Angelę.
Nie spuszczali z siebie wzroku, podświadomie wiedząc, że jeśli jeden z nich się na to zdobędzie, będzie to oznaką swojego rodzaju słabości. W Argentyńczyku złość wrzała, gdyby tylko to było możliwe, zapewne parowałby ewidentną nienawiścią. Alexis też ledwo panował nad swoimi niepohamowanymi, od dawna tłumionymi pokładami złości.
-Wiedz, że Cię zniszczę, jeśli zrobisz jej krzywdę. A wiem, że nieuchronnie zrobisz. Dlatego od razu Ci radzę, lepiej trzymaj się od niej z daleka- wycedził mściwie i uśmiechnął się podstępnie. Odszedł w kierunku reszty, nie omieszkując brutalnie pociągnąć oniemiałego Sancheza z bara. Nawet nie drgnął.
-Gdzie Alexis?- spytałam zaniepokojona, gdy Leo już do nas dołączył. W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i mruknął coś o tym, że najprawdopodobniej w drodze tutaj go zgubił. Wyrwał mnie ze śmiechem z objęć Fabregasa, z którym właśnie tańczyłam i poprosił do tańca. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko się zgodzić.
Z balkonu miałam świetny widok na cały klub. Widziałam Katy żywiołowo tańczącą z Danim i przyglądającemu się im z kwaśną miną Thiago. Widziałam Iniestę całującego się właśnie z jakąś niesamowicie niziutką Azjatką, przed którą musiał niemalże klęczeć. Widziałam Puyola, który jak na Tarzana przystało stał na balkonowej barierce i trzymając się belek pod sufitem wywijał swoją grzywą wyśpiewując „La Toca Xavi, Controla Iniesta, Barca Kuduro!” na ton „Danza Kuduro”. Widziałam Pedro, który właśnie oberwał od jakiejś laski w twarz, zapewne za kolejną próbę dogadania się z nią po japońsku. Widziałam Alexisa… Wróć.
Momentalnie zrobiło mi się gorąco, jak zauważyłam mojego… dobra, co prawda nie do końca mojego… Ale MOJEGO Alexisa beztrosko wywijającego na parkiecie z jakąś dobrze prezentującą się Azjatką. Przez parę dobrych sekund mnie sparaliżowało, ale po chwili niesforne procenty szalejące w mojej głowie jasno wytyczyły mi ścieżkę działania. Energicznie wyswobodziłam się spod rąk Leo i nie zważając na jego pytający wzrok, szybkim krokiem zeszłam ze schodów i podeszłam do tańczącej pary. Niewiele myśląc, nawrzucałam Alexisowi, aż poczułam jak ktoś ciągnie mnie za włosy. O nie paniusiu, tak nie będziemy się bawić. Dobrze, że kiedyś zgraja moich kuzynów nauczyło mnie, jak powinno się bić. Gdyby tylko nie pojawili się tu Ci wścibscy ochroniarze.
  

~*~


-Nie dziwi was to, że idziemy już tą ulicą taki kawał czasu, a jeszcze nikt nas nie rozpoznał i nie poprosił o autograf?- zapytał Puyol, gdy przemierzaliśmy już kolejną ulicę w celu znalezienia jakiejś taksówki.
-A nie zauważyłeś, że nie ma tutaj żywego ducha?- zapytał z przekąsem Pedro i wyraził swoje uczucia kopiąc w bogu ducha winną rynnę. Skrzywił się, gdy wydała przy tym przeraźliwie głośny dźwięk, a okno natychmiast się uchyliło i wyjrzała przez nie pomarszczona staruszka, pokrzykująca coś do nas w kompletnie niezrozumiałym dla nas języku.
-Taksówkę byś zamówiła, a nie ryja drzesz- skarcił ją Iniesta i machnął lekceważąco ręką, gdy jazgot ze strony okna podniósł się jeszcze większy.
-Angela, rozchmurz się!- zwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem Alves, obejmując mnie ramieniem- Tradycji stało się zadość! Znów wyrzucili nas z klubu, tym razem przez Ciebie!- wykrzyknął radośnie i zaprezentował przed moją twarzą swoją dłoń. Wiedząc, o co mu chodzi, przybiłam mu piątkę i uśmiechnęłam się blado. Spojrzałam w kierunku Alexisa, który w nadspodziewanie dobrym humorze żywo dyskutował o czymś z Thiago. Nie omieszkał przy okazji kopnąć, uderzyć, czy zerwać każdej rzeczy,  która napatoczyła mu się pod rękę lub nogę, z satysfakcją za każdym razem obracając się w moim kierunku. Miałam ochotę go zabić.
-Nie wiem, co Ci strzeliło do głowy, żeby bić się z tą typiarą- powiedziała Katy, obrzucając mnie zaniepokojonym spojrzeniem.
-Cooooopa! Liiigaaaaa! Chaaaampioooons!- konsekwentnie zagłuszył ją pijacki ryk Puyola, który na powrót obudził rozwrzeszczaną babcię, więc na tę chwilę uwaga wszystkich na całe szczęście ze mnie zeszła i skierowała się na niej. Odetchnęłam z ulgą i naciągnęłam mocniej na głowę kaptur bluzy, o ironio, troskliwie podarowanej mi przez Alexisa. Pech chciał, że postanowił się teraz odezwać.
-Przyznaj się, że byłaś zazdrosna- poinformował wszystkich naokoło, niepotrzebnie podniesionym głosem. Uśmiechnął się chytrze i stanął naprzeciwko mnie, chowając dłonie w kieszeni spodni.
-Przymknij się- wycedziłam przez zęby. Było mi cholernie wstyd, że straciłam nad sobą panowanie, na dodatek od nadmiaru wypitego alkoholu wręcz pękała mi głowa. A teraz jeszcze on najwyraźniej zamierzał się nade mną pastwić. Atmosferę pogarszał jeszcze fakt, że wszyscy postanowili wykazać wysokie zainteresowanie naszą konwersacją i solidarnie umilkli. W geście totalnej bezradności ścisnęłam mocno plastikową butelkę wody, którą trzymałam w ręku.
-Myślałaś, że będę stał i patrzył, jak obściskujesz się z Messim? No ale musze przyznać, że jeśli chodzi o okazywanie zazdrości, przegrywam z Tobą w przedbiegach.
Nie wiem, czy to alkohol, czy po prostu niepomierna złość mnie do tego podkusiła, ale z całej siły się zamachnęłam i rzuciłam butelką, którą dzierżyłam w dłoni, prosto w niego. Thiago zagwizdał przeciągle, a Alexis zrobił unik i zaśmiał się kpiąco. Nie wytrzymałam i podniosłam z ziemi butelkę, z furią nacierając na niego. W ostatniej chwili odciągnął mnie od niego Alves. Trzymał mnie od tyłu za łokcie, skutecznie mnie unieruchamiając. Dyszałam ciężko.
-Może lepiej pójdźcie oboje spać, bo jesteście pijani- próbował zbagatelizować całą sytuację- Do jutra ochłoniecie.

~*~


-Nienawidzę Cię- jęknęłam słabo, gdy w końcu udało mi się oderwać od jego nachalnych ust, które co prawda znów sprawiały mi nie lada przyjemność- Nienawidzę Cię- szepnęłam ponownie, a moja sukienka bezpretensjonalnie wylądowała na podłodze- Nienawidzę Cię- powtórzyłam, tym razem ledwo słyszalnie, w momencie gdy zostałam popchnięta na łóżko, a gdzieś na dekolcie poczułam język Alexisa. Mruknął coś niezrozumiałego, a ja pod wpływem chwili, kolejny raz dałam się ponieść emocjom i w pośpiechu rozpinałam jego koszulę.

-Co my wyprawiamy, Alexis?- spytałam bezradnie, a on spojrzał wymownie w moje oczy. Skinęłam głową, a on uśmiechnął się z pełnym zadowoleniem.

-Cicho- szepnął i ponownie mnie pocałował.

A słońce zastanawiało się, czy powinno trzymać się z dala przez jeden dzień. Póki to uczucie nie odejdzie.

_______________________

 Jeśli macie jakieś pytania odnośnie opowiadania, czy też do mnie samej, piszcie: http://ask.fm/paniSanchez (:
 

Bądź też na twitter: http://twitter.com/AngelaPe91 c:


Nie bijcie, nie bijcie, proszę! Wiem, że moja częstotliwość dodawania kolejnych rozdziałów jest po prostu powalająca, ale musicie mnie zrozumieć. Mam strasznie dużo na głowie: uczelnia, siłownia, bieganie, mecze, imprezy, nie znajduję praktycznie wcale czasu ani na pisanie, ani na czytanie, ale staram się robić wszystko, żeby jednak się tutaj pojawiać.

Ale nie ma co się złościć, Barcelona jest dalej w grze, choć bardzo mało na to wskazywało; co prawda mój AZS Olsztyn zakończył sezon na 10 miejscu, a ZAKSA skończyła LM na 4 msc, ale Barcelona mi wszystko rekompensuje. xD

PS. Czasami tak patrzę na Alka Achrema, Antka Rouziera i myślę sobie, że świat jest jednak cholernie piękny. ^^

39 komentarzy:

  1. Kocham, kocham, kocham ! *__* końcówka najlepsza ;) i jeszcze ta kłótnia <3 mraał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z nienawiści do namiętności bardzo blisko ;) i popieram Angie. Ale Alexis powinien dostać w twarz. Wiem ze jest bezczelny ale powinien sie powstrzymać. Aaaa! Uwielbiam jakieś pannie pokazywać gdzie jej miejsce :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Angela zazdrosna jest jak nic, bo gdyby zazdrosna nie była, to by się nie zachowała, tak jak się zachowała :) Taka prawda. Ale wszystkie już wiemy do czego Angela jest zdolna, więc jej zachowanie nie ma w sumie co dziwić. Po prostu szalona dziewczyna, która nie boi się niczego. A Alex ją sam prowokuje i sprawia, że tak się zachowuje, a nie inaczej :D
    Zastawiam się, jak oni to robią, że z każdego klubu, w którym się znajdą zostają wyrzuceni. Mistrzostwo świata po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo xd jaka zazdrość :D Nie spodziewałam się, że aż tak Angela zareaguje. No, ale bądź co bądź, skończyło się na 'nienawiści' i łóżku.
    No i mnie zastanawia jeszcze wątek Kat i Thiago :)
    A Leo? On chyba po prostu za bardzo troszczy się o Angie. :)
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię taką barwę miłości z 'nienawiścią', w pewnym sensie mogę się z tym utożsamiać. Pragnienie przezwycięża rozum i to jest idealnie pokazane w ostatniej scenie. Rozweselały mnie wyobrażenia o Azjatach, ale nie! Nie jestem wrogo nastawiona do innych ras ;D
    A ja kiedy patrzę wyłącznie na ALKA myślę sobie, że świat jest cholernie piękny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mistrzowski ! Zapraszam do mnie na prolog : http://wiecej-niz-milosc.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny :)
    Dani i Puyol mnie rozwalają i to totalnie :D
    i ta zazdrość...ona musi być, bez niej byłoby nudno :P
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział na prawdę mnie zaskoczył. Oczywiście pozytywnie ;)
    Angela wyszła nam tutaj na niezłą zazdrośnicę,ale z pewnością na Alexisa nie można długo się gniewać.Puyol mnie po prostu rozwala -kocham jego zachowanie;D
    Życzę Ci ogromnej weny no i oczywiście powodzenia w godzeniu tych rożnych obowiązków.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Iniesta był jedyny:D Biedna staruszka, haha:D
    Angela pokazała zazdrość o Alexisa i doszło do rękoczynu:P Ale ta nienawiść, która zaprowadziła ich do łóżka mi się podoba:D Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!:D Jestem ciekawa jak bd się zachowywać po tym wszystkim:D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra, wycofuję to, co napisałam w poprzednim komentarzu. Czy też ściślej: wycofuję to, co napisałam w nim o Messim i jego dojrzałości, pięknej zdolności do lekceważenia Alexisa itd. Teraz widzę, że się myliłam i że Leo nie odpuścił ani centymetra swojego terytorium (haha) Sanchezowi. Nie ukrywam jednocześnie, iż ujął mnie sposób, w jakim Argentyńczyk nabił Chilijczyka na widelec groźby ;F Pure art! <3
    Moim zdaniem Angela zareagowała trochę zbyt emocjonalnie na taniec Alexisa. On przecież nic takiego nie robił... być może jeszcze, ale tego nigdy już się nie dowiemy. I Ang. naprawdę wierzy w bajkę o przyjaźni? Naprawdę? Naprawdę? Wobec tego przyjaźń chilijsko-angieowska weszła chyba w nową fazę. W fazę: Nie-Pieprz-Innej-Pieprz-Tylko-Mnie-I-Pozwól-Mi-Robić-Sceny-Zazdrości-W-Zatłoczonych-Barach-A-Później-Jakby-Nigdy-Nic-Pieprz-Mnie-Jeszcze-Mocniej. Ot.

    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę, momentami to mi się śmiać chciało no i ten wiejski serek :D
    Widzę, że Messi dalej dba i troszczy się o Angelę. To dobrze... bo mam nadzieję, że Alexsis jej nie skrzywdzi.
    I ta kłótnia, zazdrość i scena końcowa. CUDO *.*
    Uwielbiam Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że szybko się nie skończy :D
    Rozdział zaskakujący i świetny ! Im bliżej do końca tym ciekawiej!
    Czekam na kolejne... :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No proszę jaka zazdrość ze strony Angeli ;) Od nienawiści do namiętności jest bardzo blisko, a w ich przypadku nawet bardzo ;)Alexis powinien dostać w twarz. Mimo, że jest bezczelny to i tak powinien się powstrzymać i nie kłapać dziobem za dużo :D

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 13 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 3 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. nowy rozdział na sufrir-y-llorar-significa-vivir.bloog.pl zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapewne już tysiąc razy to pisałam, ale kurde KOCHAM SPOSÓB W JAKI PISZESZ. Zawsze tak strasznie się cieszę, kiedy dodasz coś nowego bo wiem, że to mi poprawi humor. No bo jak sie nie uśmiechnąć czytając fragmenty o Inieście czy Danim ;) To jest fajne, że ukazujesz tą historię w tak przyjemny, humorystyczny sposób ;) A co do samej treści... Byłam w szoku że Angela zareagowała w taki a nie inny sposób, była to pewnie wina alkoholu, ale niiiigdy nie spodziewałam się, że rzuci się na jakąś laskę z pięściami ;d za to motyw od nienawiści do namiętności baaaaaaardzo mi się podobał, no umówmy się, kto nie chciałby przeżyć czegoś takiego z Sanchezem? I ta relacja nie ma szans skończyć się na przyjaźni, bo chyba już dawno przekroczyli tą granicę ;d czekam na następny, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie no, boki zrywać! Angela mnie rozwala z każdym kolejnym postem. Co za dziewczyna! hehe :)
    Przpraszam za tak denny komentarz. Dzisiaj nie stać mnie na nic lepszego, ale rozdział jak zwykle cudowny :)
    Następnym razem postaram się bardziej :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
    Więcej na: http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/p/kazdy-nominowany-powinien-1.html

    OdpowiedzUsuń
  17. http://karmisz-zludzeniami.blog.onet.pl/2013/03/23/informacja/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja zapraszam do siebie na nowy 12 rozdział http://kochamy-skaczemy.blogspot.com/.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. 33 rozdział na dasein.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Która nie chciałaby sobie jęknąć "Nienawidzę cię, Alexis" podczas seksu?... Dobra, głupie pytanie, ale tak jakoś to przyszło mi pierwsze do głowy.
    Nie spodziewałam się takiej zazdrości u Angeli, a aktów przemocy to już na pewno. Może jednak dojdzie do wniosku, że taka forma przyjaźni to nie jest dobre rozwiązanie

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy pojawi sie następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam na epilog na you-can-fix-everything.blogspot.com
    Życzę dużo weny.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  23. Kolejna impreza i kolejne kłopoty :D Oni wymiatają ;) Jeżeli tak będzie wyglądał sposób godzenia się Angeli i Alexisa, to chyba niedługo zostaną oficjalnie parą. Mam nadzieję, że tak się stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam!

    W końcu znalazłam czas, by skomentować.

    Niezmiernie poprawiłaś mi humor tym rozdziałem. Chłopacy, jak zwykle dobrze się bawią. Na serio powinni się zastanowić, czy powinni tyle chlać. No bo w końcu są sportowcami, prawda?

    Dziwię się Messiemu, że nie przypieprzył Alexisowi. Ja na miejscu Argentyńczyka dawno zlałabym go na kwaśne jabłko xD.

    Angela trochę za nerwowo potraktowała dziewczynę w dyskotece. No bo czy ona i Alexis są oficjalnie parą, bo się już pogubiłam?

    Generalnie chłopacy, jak zwykle dają czadu i świetnie się bawią.

    Pozdrawiam serdecznie!

    Zapraszam do siebie na czas-pokaze-drugi-plan.blogspot.com oraz na nowe opowiadanie http://pokaz-mi-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. wreszcie pojawił się 37 rozdział: www.nocny-pociag.blogspot.com zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 14 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 4 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. świetnie piszesz! *.* Zapraszam serdecznie do siebie na: http://fcb-en-mi-corazon.blogspot.com/ ;) Zachęcam do wyrażenia opinii w komentarzach i obserwowania! :3

    OdpowiedzUsuń
  28. Zapraszam serdecznie na dwójkę :)
    http://jestes-calym-moim-swiatem.blogspot.com/
    Przepraszm za spam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Trzynasty rozdział na 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam na epilog na --> http://inglesa-dos.blogspot.com/ ( :

    OdpowiedzUsuń
  31. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się na http://zagubiona-zatracona.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Hej u mnie na http://smiechlosu.blogspot.com/ pojawił się ostatni rozdział. Zapraszam i liczę na komentarz.
    Devrait

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 15 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 5 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ale akcja! Nie wiedziałam, że Angela jest do tego zdolna. Ale jak wiadomo, gdy kobieta jest zazdrosna, różne rzeczy robi...
    Odcinek świetny, szczególnie końcówka. Mam nadzieję, że w końcu będą szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  35. zapraszam na nowość u Edith! [love--is--the--reason.blogspot.com]

    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  36. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 16 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 6 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapraszam do Siebie na nowy 13 rozdział http://kochamy-skaczemy.blogspot.com/. Liczę na opinię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  38. kiedy nowy rozdział????
    i ile ich jeszcze do końca?

    OdpowiedzUsuń
  39. 32 year old VP Sales Allene McFall, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like Conan the Barbarian and Video gaming. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a 3500. oficjalne zrodlo

    OdpowiedzUsuń

Spis treści