-Nie znoszę Messiego- wycedził po raz kolejny w przeciągu
tej godziny Alexis. Zatrzymaliśmy się na uroczych peryferiach niedaleko plaży i
oparci o maskę samochodu, z puszkami piwa w rękach, obserwowaliśmy zachód
słońca, który średnio nas interesował. Obróciłam głowę w bok, by móc na niego
spojrzeć. Nie wiedzieć czemu, jego zacięty wyraz twarzy bardzo mnie bawił.
Wcale nie wyglądał groźnie. Raczej jak rozzłoszczone dziecko, któremu ktoś
bezpodstawnie ukradł cukierka.
-Wytrzymasz. Już niedługo- pocieszyłam go, opierając mu
głowę na ramieniu. Niebo robiło się coraz bardziej pomarańczowe, niedługo
zacznie zmierzchać, a ja przeklinałam w myślach moment powrotu do mieszkania
Leo. Nienawidziłam ciągłego spowiadania się z tego gdzie byłam, co i z kim
robiłam oraz dlaczego przy okazji tak dużo wypiłam. Jedyne, co mnie dość
zastanawiało, ale jednak też z drugiej strony cieszyło to fakt, że ufał mi
bezgranicznie. Inna sprawa, że starałam się jego zaufania w żadnym stopniu nie
nadszarpywać. Mógł być o niego zazdrosny, racja. Ale Alexis to przecież Alexis.
-I pomyśleć, że znoszę to tylko dla Ciebie- powiedział i
parsknął śmiechem. Oparł swoją głowę o moją- Serio, nie rozumiem dlaczego on
mnie aż tak nienawidzi.
Szybko się uniosłam i dość wyraziście upiłam kolejny łyk piwa.
Starałam się nie zwracać na siebie szczególnej uwagi, ale efekt był wręcz
odwrotny- raczej rzuciłam się w oczy. Sanchez spojrzał na mnie i wycelował we
mnie oskarżycielsko palcem.
-Ty coś wiesz- wymachiwał mi swoją puszką przed oczami, a
ja, z uśmiechem błąkającym się na ustach, starałam się na niego nie patrzeć.
Napierał coraz mocniej, więc w końcu, wybuchając serdecznym śmiechem, nie
wytrzymałam.
-No dobra, powiem Ci, ale obiecaj, że nic nikomu nie
powiesz- poprosiłam, a on utkwił we mnie swój pytający wzrok- Zazdrości Ci
Twojego ciała. On sam nie może takiego wypracować, no i teraz ma kompleks-
wyrzuciłam z siebie, za wszelką cenę próbując stłumić parsknięcie. Spojrzałam
na Alexisa, który zwijał się ze śmiechu, dłonią podpierając się o maskę. Gdy już
się w pełni uspokoił, zwrócił się do mnie, nadal rozbawionym tonem.
-Żartujesz, nie?
Zaprzeczyłam ruchem głowy i wzruszyłam ramionami. Kucnął
na ziemi, zanosząc się śmiechem i ukrył twarz w dłoniach.
-Dla mnie osobiście to nic specjalnego- powiedziałam, starając
się zachować powagę. Alexis natychmiast spoważniał i stanął naprzeciwko mnie.
Założył ręce na piersi, prężąc przy tym wszystkie swoje mięśnie. Odwróciłam
głowę w bok i odeszłam nieco dalej, by ukryć rozbawienie.
-Przyznam, może na początku robiłeś na mnie jakieś
wrażenie. Szczerze mówiąc, to miałam ochotę się na Ciebie rzucić za każdym
razem, jak pojawiałeś się w zasięgu mojego wzroku- wyznałam, stojąc do niego
tyłem- Ale mi przeszło- odwróciłam się ze szczerym uśmiechem i rozłożyłam ręce.
Podszedł do mnie. Zdecydowanie za blisko. Zrobiłam krok
do tyłu, ale nie ustępował. Kolejny krok, kolejny. Szlag, znów opierałam się o
maskę samochodu. Ten cwaniak to doskonale zaplanował. Wolną ręką poprawiłam w
stresie włosy. Był strasznie blisko, niemalże opierał się o mnie całym ciałem,
obie ręce położył po obu stronach moich nóg. Przełknęłam głośno ślinę i
spojrzałam na niego zalęknionym wzrokiem.
-A jakbym zrobił tak…- szepnął i powoli, jakby z
zainteresowaniem, ujął obydwie moje dłonie i wplótł w nie swoje własne. Założył
je za mnie, a swoje usta zbliżył do mojej szyi. Po chwili poczułam, jak mnie po
niej całuje.
-Nic. Zupełnie jakby dotykał mnie brat- zdobyłam się na
to, żeby przemówić. Nawet mnie przeraziło, jaki mój głos był słaby i
zachrypnięty. Przestał i zamarł na chwilę, nadal czułam jego ciepły oddech.
Odszedł i usiadł obok mnie.
-Dobrze, bo ze mną jest podobnie- powiedział i spojrzał
na mnie z niepewnym uśmiechem. Odwzajemniłam gest i stuknęłam się z nim puszką,
którą mi podstawił. Przez kolejny kwadrans siedzieliśmy tu w kompletnym
milczeniu, które każdemu z nas było cholernie potrzebne.
Serce biło mi w niepokojąco szybkim tempie. Zaczynałam
nawet poważnie obawiać się o to, czy za chwilę po prostu mi nie wyskoczy.
Pomimo tego, że temperatura nie należała do najwyższych, ja z trudem byłam w
stanie oddychać z powodu stale zalewającej mnie fali gorąca. Każdy kawałek
skóry, który przed chwilą dotknął, płonął żywym ogniem. Nie znam się, ale
raczej nie reagowałabym tak na brata.
Spojrzałam na niego. Włożył okulary, więc nie mogłam
zaobserwować żadnych zmian w jego mimice. Widziałam tylko, że ściskał puszkę
zdecydowanie mocniej, niż było to wskazane.
~*~
Znowu wyszła. Znowu wyszła z nim. Obiecał, że będzie miał
do niej bezgraniczne zaufanie i miał. Ale w żadnym stopniu nie zamierzał ufać
jemu. Z tego też między innymi powodu, pomijając kwestie zupełnie osobiste,
stał właśnie przed drzwiami Pepa Guardioli. Jego pozycja w klubie była
nienaruszalna, ale zawsze wolał dmuchać na zimne. Nic się przecież nie stanie,
jeśli dzięki temu jeszcze umocni swój status, któremu bądź co bądź ten wy
kolczykowany laluś zaczął trochę zagrażać.
-Proszę- dobiegł go uprzejmy, acz nieco roztargniony głos
trenera. Przeszedł przez próg i znalazł się w jego niewielkim gabinecie. Pep
siedział za biurkiem, zawalony całą stertą papierów a w rogu pokoju znajdowała
się mała tablica na stojaku. Nie uszło uwadze Leo, że była to taktyka na
najbliższy mecz Ligi Mistrzów. I magnez z nr 9, tej małej mendy, ustawiony był
na nominalnej dziewiątce. Ku swojemu najwyższemu zdziwieniu zarejestrował, że
on sam miał grać na prawym skrzydle. Nie robił tego od wieków. Z wrażenia aż
zamrugał kilka razy powiekami.
-Jak Ci się podoba?- spytał wyraźnie z siebie zadowolony
Guardiola, który stanął właśnie obok niego. Messi spojrzał na niego nieobecnym
wzrokiem, wciąż pochłonięty w swoich myślach- Zawsze marzyłem o mojej
prawdziwej dziewiątce i w końcu ją mam!- powiedział, z rozanielonym wzrokiem
wpatrując się w znajdującą się przed nimi tablicę. Argentyńczyk spojrzał przerażony
na jego maślany wzrok i na jego twarzy momentalnie odmalował się wyraźny gniew.
Pep chyba zauważył, że to milczenie jest nie tyle wymowne, co wręcz alarmujące,
bo zdecydował się jeszcze coś dodać- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
Zawsze dobrze radziłeś sobie na skrzydle. Zresztą, wszędzie wykonujesz
wspaniałą robotę. Myślę, że pomysł ustawienia Alexisa na szpicy jest doskonały,
poczyna sobie tam świetnie, jest typowym, klasycznym napastnikiem. Próbowałem
zrobić z niego lewoskrzydłowego, ale niestety tam nie był już tak efektywny,
zagrywano do niego mało piłek…- mówił i mówił, a Leo właśnie poczuł, jak w
iście bajkowy sposób nad jego głową zapala się lampka.
-Mister- przerwał mu dość niegrzecznie, a Guardiola
spojrzał na niego zaskoczony- Przecież nasze lewe skrzydło jest kompletnie
nieaktywne. Ostatnia dyspozycja Villi pozostawia wiele do życzenia, szczególnie
teraz, kiedy praktycznie jest rezerwowym. Potrzebujemy kogoś, kto z życiem
szarpnie tą lewą flanką, a Alexis wydaje się na to znakomity- powiedział
szybko, przechadzając się po pokoju i żywiołowo gestykulując. Nagle się
zatrzymał- Zróbmy z niego skrzydłowego. To lotny chłopak, szybko się nauczy.
Z satysfakcją obserwował, jak mina Pepa z minuty na
minutę wyraża pełną aprobatę. Przez chwilę się wahał.
-Nie chcę niszczyć chłopakowi kariery. Spójrz, jak wyszło
z Villą. Ze światowej klasy snajpera stał się zwykłym zawodnikiem odgrywającym
na boisku dla postronnego widza drugoplanową rolę, a przecież wiemy, że
wykonuje naprawdę tytaniczną pracę w polu, skupiając na sobie uwagę obrońców,
robiąc wolną przestrzeń takim zawodnikom, jak…- urwał nagle i wymienił
porozumiewawcze spojrzenie z Messim. Obydwoje w tym samym czasie pokiwali
głowami- Takim zawodnikom jak Ty. Doskonale pomyślane- powiedział z pełnym
uznaniem, na co Argentyńczyk teatralnie rozłożył dłonie.
Leo z zadowoleniem obserwował jak Pep podchodzi do
tablicy i z powrotem umieszcza na szpicy właśnie jego, a na lewym skrzydle
Alexisa.
Kurwa, chyba właśnie zniszczył mu karierę. Uśmiechnął się
chytrze w myślach.
~*~
Wszedł do domu jak było już zupełnie ciemno. Nie wiedział
na kogo był bardziej zły, na siebie, czy na nią. Na to, że odważył się to
zrobić, czy raczej na to, że nie miał wystarczająco dużo odwagi, by pociągnąć
to do końca. Przecież to nie było w jego stylu, niedostępne dziewczyny nie
istniały, były tylko te mniej lub bardziej przystępne, lecz zawsze sprawa miała
ten sam finisz. Jednak nie tym razem i tylko do siebie mógł mieć zasłużone
pretensje. Przez myśl przemknęło mu, że nie chce jej krzywdzić. Zaśmiał się
gorzko. Przecież nigdy nie miał z tym problemu.
Udał się do lodówki i tak jak się zresztą spodziewał
znalazł w niej to, czego szukał. Wziął kilka puszek piwa do ręki i skierował
swoje kroki w kierunku pokoju Thiago. Zapukał, a gdy już usłyszał słowa
przyzwolenia na wejście, otworzył drzwi, postawił porcję alkoholu dla przyjaciela na jego biurku i bezceremonialnie położył się na jego
łóżku.
Pomocnik z roztargnieniem oderwał wzrok od swojego
laptopa i okręcił się na krześle tak, by mieć widok na Alexisa. Otworzył swoją
puszkę i utkwił pytające spojrzenie w swoim gościu, który nie kwapił się, by
przerwać dość dojmujące milczenie.
-Co jest?- spytał, zamykając laptopa i upijając łyk piwa.
-Duszę się. Chyba długo nie wytrzymam- stwierdził zwięźle
Alexis i założył ręce za siebie.
-Z czym nie wytrzymasz?- pytał dalej, choć w ciemno mógł
zgadnąć odpowiedź.
-Chcę ją przelecieć- warknął ze złością Sanchez i
impulsywnie usiadł na łóżku, nie odrywając rozzłoszczonego wzroku od sufitu, co
najmniej jakby wyrządził mu jakąś krzywdę. Pomocnik parsknął śmiechem.
-I właśnie na tym Ci tak zależy?- zapytał powątpiewającym
tonem- Znam Cię trochę. Jak miałeś ochotę na jakąś laskę, a widziałeś, że nic z
tego nie będzie po prostu dawałeś sobie spokój i szukałeś następnej- zauważył
roztropnie.
-Tu chodzi o wyzwanie. Nie rozumiesz? One były tylko na
chwilę, przewijały się i natychmiast znikały, a ona…- urwał, gdy zauważył, że
Thiago parsknął śmiechem- Co?!- wykrzyknął poirytowany.
-One były tylko na chwilę, znikały… Nie słyszysz tego co
mówisz?- zaśmiał się, machając lekceważąco ręką- Tu chodzi o wyzwanie, ale
wyjątkowe wyzwanie.
-Nie rozumiem do czego dążysz- powiedział powoli Alexis i
spojrzał spod przymrużonych powiek na przyjaciela.
-Wyjątkowe…?- bardziej zapytał niż stwierdził i
uśmiechnął się do Chilijczyka porozumiewawczo.
-Ona nie jest wyjątkowa!- wybuchł Sanchez i z powodu
niepochamowanego gniewu aż wstał z łóżka i zaczął przechadzać się po pokoju.
Brunet nie spuszczał z niego rozbawionego spojrzenia. Napastnik zatrzymał się
dopiero w chwili, gdy jego puszka znajdująca się na podłodze znalazła się w
poważnym zagrożeniu ze strony jego lewej nogi. Uspokoił się nieznacznie i z
powrotem usiadł na łóżku.
-Spoko, przecież ja nic takiego nie powiedziałem- wytłumaczył
się Thiago, bawiąc się swoim rękawem od bluzy- Widzisz, sam sobie na wszystko
odpowiadasz. Nawet nie muszę Cię naprowadzać…
-Ona była pierwsza- przerwał mu nagle Alexis, patrząc na
niego niemalże zalęknionym wzrokiem. Alcantara umilkł natychmiast pod
protektoratem jego spojrzenia. Obydwoje czuli, że właśnie coś pękło. Chilijczyk
nigdy nie był skłonny do tego typu wyznań- Była pierwszą dziewczyną, z którą
spałem- dokończył i zapatrzył się w zadumie w swoją puszkę.
-Chyba czegoś nie rozumiem- powiedział zakłopotany
Thiago, wykonując towarzyszący jego uczuciu dziwny ruch ręką- Mówiłeś, że nie
spaliście ze sobą. Poza tym nie rób ze mnie idioty, sam nie raz słyszałem jak
baraszkujesz w swoim pokoju i uwierz mi, że nie jest wcale przyjemnością tego
wysłuchiwać.
-Nie o to mi chodzi- wyjaśnił zniecierpliwiony Alexis,
krzywiąc się nieznacznie- Ona była pierwszą dziewczyną, z którą po prostu
spałem. Zasnąłem i obudziłem się przy niej. Dwa razy. Nigdy tego nie robiłem,
zwykle po wszystkim po prostu je wypraszałem, a ona… Leżała, w moich ramionach,
tak po prostu… Leżała- zakończył i westchnął głęboko. Przejechał otwartą dłonią
po twarzy- Powiedziała, że kiedy jest przy mnie, czuje, że nic złego jej nie
grozi. To była… chyba najpiękniejsza rzecz jaką w życiu słyszałem- dodał z
niemrawym uśmiechem i spojrzał na Thiago, którego usta były lekko rozchylone.
Pomocnik zagwizdał przeciągle. W roztargnieniu podrapał
się po głowie.
-No to wpadłeś- ocenił po krótkiej chwili szoku, w jakim
niewątpliwie się znajdował.
-W nic nie wpadłem, po prostu… To jest dziwne- powiedział
Chilijczyk i z powrotem, jakby z mniejszym ciężarem na sercu, położył się na
łóżku. Upił szczodry łyk piwa od którego aż się skrzywił- Wpadłeś to dopiero
Ty. Co z tym zrobisz? Ona Cię przekupuje!
-Ona też była pierwsza- wymamrotał cicho Thiago, a Alexis
w zaciekawieniu aż uniósł się do pozycji siedzącej.
-No wiesz, mnie też rzadko kiedy dziewczyny przekupują.
Szczerze mówiąc, to chyba jeszcze nigdy mi się nic podobnego nie zdarzyło…-
mówił rozgorączkowany Chilijczyk, ale pomocnik mu przerwał.
-Kurwa, zamknij się i daj mi dokończyć- powiedział
zirytowany i potarł w zamyśleniu czoło. Powoli uniósł głowę i spojrzał na
Sancheza, którego wcale nie znieważyły jego słowa. Wpatrywał się tylko w niego
w pełnym oczekiwania napięciu.
-Jest pierwsza, bo… Ja się zakochałem. Kocham Katy.
~*~
Miał wrócić do formy i wrócił. I to w jak pięknym stylu,
w jak prestiżowych rozgrywkach, na dodatek na wyjeździe. Trzy gole
celebrowane w wyjątkowy sposób.
Komentator objaśnił niedoinformowanym telewidzom, że w ten sposób Messi chciał
ośmieszyć jego krytyków, więc policzył na palcach do trzech: trzy mecze bez
gola, kiedy to wieszczono już jego
rychły upadek i wypalenie. Ale ja wiedziałam, jak było naprawdę.
Z Katy u boku, ze szklanką piwa w ręku uśmiechnęłam się
do postaci Leo, który na powtórce, w efekcie slow-motion znów wykonywał ten
gest, zakończając to klasycznym perskim okiem. Trzy mecze bez gola? Nie, raczej
trzy mecze beze mnie. Chciał mi w ten sposób podziękować za pomoc w powrocie do
pełnego profesjonalizmu. Jakoś tak nagle poczułam przyjemne ciepło rozlewające
mi się po ciele. W końcu był moim przyjacielem.
Jednak nie wszystko prezentowało się w tak kolorowych
barwach. Większą wagę aniżeli grze Messiego przykładałam raczej Alexisowi i w tym przypadku niestety
nie mogłam powiedzieć nic dobrego. Nie miał żadnego zgrania z drużyną, gubił
proste piłki, pudłował, gra na skrzydle widocznie mu nie służyła i został, z
bolącym sercem musiałam to przyznać, słusznie zmieniony w drugiej połowie. Z
przykrością obserwowałam, jak wściekły schodzi z boiska i z furią zajmuje
miejsce na ławce rezerwowych. Mogłam go
jedynie usprawiedliwić faktem, że był stale ignorowany przez
Argentyńczyka, który pomimo tego, że rozegrał świetne zawody, momentami był
zbyt samolubny.
Leo wrócił do domu następnego dnia, już trochę podpity i
bez żadnych zbędnych wstępów oznajmił mi, że jedziemy z całą ekipą na imprezę.
Cieszyło mnie to, szczerze powiedziawszy stęskniłam się za nimi. Gdy już
znalazłam się w klubie zostałam niemalże zgnieciona przez raz po raz
rzucających się na mnie ludzi. Jak już udało mi się wyswobodzić z tej plątaniny
rąk i nóg, spytałam:
-Alexisa z wami nie ma?
-Był, ale gdzieś zniknął- poinformował mnie Iniesta.
Wtedy poczułam, jak ktoś uderza mnie w ramię.
-Za co?- spytałam poirytowanym tonem Katy, ale ona tylko
wskazała ruchem głowy na lożę znajdującą się obok. Gdybym tylko potrafiła,
zagwizdałabym głośno. Thiago właśnie całował się z Julią.
~*~
-Nie!- wrzasnęłam poirytowana na widok Fabregasa, gdy
tylko zauważyłam, że rozdziela on coś na naszym stole i bezceremonialnie zwija
banknot, po czym nachyla się nad białym proszkiem. Stanowczo zdmuchnęłam całą
jego zawartość na podłogę.
-Zwariowałaś? Przecież ja zaraz zasnę- jęknął błagalnie,
robiąc przy tym maślane oczy. Na mnie to niestety nie działało.
-Zastanawia mnie tylko, skąd Ty to, kurwa, bierzesz?
-Widzą, że śpię, to podchodzą- wyjaśnił i bezradnie
ułożył głowę na stoliku nie zaszczycając mnie już nawet spojrzeniem.
-Fabregas znowu będzie spał?- spytał rozbawiony Alves,
kładąc akcent na drugie słowo- Wstawaj Cesc Nigdy Nie Zasnę Fabregas, nalewam
Ci kolejkę- zaśmiał się i przesunął kieliszek w stronę śmiertelnie obrażonego
na mnie Fabsa.
-Opanuj się kobieto, zniszczysz mi fryzurę!- usłyszeliśmy
histeryczny krzyk Puyola i wszyscy obróciliśmy z zainteresowaniem głowy w tamtą
stronę. Faktyczne, dziewczyna naruszyła bezpieczną przestrzeń naszego kapitana
i najzwyczajniej w świecie, bezczelnie nawijała sobie na palce jego misternie
skręcone loki.
-A wiesz, że on ma 33 lata?- nagle znikąd, konkretniej
jednak mówiąc, zza pleców Carlesa wychynął Pedro i
wyszczerzył do głęboko zdumionej dziewczyny zęby. Podziałało, okręciła się na
pięcie i odeszła w głąb parkietu- Nie ma za co- napastnik zwrócił się do Puyola
i poklepał go po ramieniu, za co ten drugi nie omieszkał kopnąć go prosto w
tyłek. Rodriguez zachwiał się i stracił równowagę, łapiąc przy okazji za kostkę
obrońcę. Pech chciał, że trzymał on w ręce piwo, którego prawie cała zawartość
wylała się na siedzącą obok Julię. Zerwała się z wrzaskiem, odklejając się tym
samym od Thiago. Rzuciłam mu przelotne spojrzenie, był zalany w trupa. Nie wiem
nawet, czy zdawał sobie sprawę z tego, kto w ogóle obok niego aktualnie siedzi.
-Wiesz co, Keita?- wybełkotał niezbyt przytomnie Iniesta,
ignorując fakt, że oblewa swoim drinkiem każdego w zasięgu jego ręki- Myślę, że
teraz powinieneś pójść potańczyć.
-Dlaczego?- spytał czarnoskóry pomocnik.
-Nie wiem, po prostu mam na to straszną ochotę. Idź
potańczyć!- zachęcił go żywiołowo Andres, wymachując energicznie rękoma- Ty tak
zawsze fajnie człapiesz po boisku. Musisz świetnie tańczyć- uśmiechnął się do
niego zachęcająco.
Keity nie trzeba było długo namawiać. Wstał i tanecznym
krokiem udał się w kierunku parkietu. Usta każdego z nas znalazły się gdzieś na
poziomie podłogi, gdy zaobserwowaliśmy jego barwną prezentację tańca waka-waka.
Nie minęła chwila, a w jego pobliżu wywijała już spora grupa lasek, tworzących
wokół niego niezły wianuszek.
-Nie wiem jak dla was, ale jak dla mnie jest to od dziś
najlepszy przyjaciel- powiedział z podziwem Iniesta i szybko pobiegł dołączyć
do Seydou. Wianuszek z ochotą go przyjął. Ale mnie zainteresowało coś innego.
Coś, na widok czego momentalnie zrobiło mi się zimno. Zobaczyłam Alexisa, który
z głębokim, zalotnym uśmiechem opierał się jedną dłonią o kolumnę, o którą z
kolei plecami opierała się jakaś laska. Nie byłam zazdrosna. Nie byłam
zazdrosna. Nie byłam zazdrosna.
Niewiele myśląc chwyciłam dłoń Fabregasa i pociągnęłam go
na parkiet. Zaspany, niemalże zarył
twarzą o ziemię, ale po chwili odzyskał rezonans i stał już prosto, mizernie
próbując objąć mnie w pasie.
-Łapy przy sobie. Do czasu- warknęłam, a on obdarzył mnie
zakłopotanym spojrzeniem- Powiem Ci kiedy.
Tańczyliśmy tak żywiołowo, że pary znajdujące się
najbliżej nas postanowiły jak najszybciej się stąd ewakuować. Zaczynałam nawet
poważnie zastanawiać się nad tym, czy Fabregas jednak nie zlizał tego świństwa
z podłogi. W pewnym momencie okręcił mną tak mocno, że zatoczyłam się i z całym
impetem ciała wpadłam na laskę bajerującą Alexisa. Trzymała w ręku piwo. Które
teraz tworzyło piękne, barwne wzory na jej sukience.
-Wybacz, nie chciałam- powiedziałam przepraszającym
tonem, który moim zdaniem był jak najbardziej przekonujący. Kątem oka
zauważyłam, jak Sanchez odwraca się do nas tyłem i trzęsie się ze śmiechu.
-Jak ja teraz wyglądam!- pisnęła i rzuciła desperackie
spojrzenie w kierunku swojego towarzysza, który najwyraźniej postanowił ją
teraz po prostu zignorować.
-Łazienka jest na lewo- poinstruowałam ją, wskazując jej
ręką kierunek. Dziewczyna warknęła ze złością, po raz ostatni posłała
ostrzegawcze spojrzenie Chilijczykowi i tupiąc nogą, udała się do miejsca,
które jej poleciłam.
-Zrobiłaś to specjalnie- zauważył roztropnie i utkwił we
mnie swój rozbawiony wzrok. Dopiero teraz mogłam zaobserwować różnicę w tym,
jakim spojrzeniem obdarzał mnie, a jakim pozostałe dziewczyny. Na mnie patrzył
z pewną dozą pobłażliwości nad każdym moim dość nagannym czynem, za który w
innym stanie rzeczy, ktoś zupełnie mi postronny, byłby uzasadnienie obrażony. Z
pewnego rodzaju rozbrajającą czułością. Zmieszałam się i odgarnęłam kosmyk
włosów za ucho.
-Brzydka była. Powinieneś mi podziękować- powiedziałam,
poklepując go po ramieniu. Zaśmiał się i ujął moją rękę.
-Byłem dziś beznadziejny. To był jeden z najgorszych
meczy w moim życiu. Chciałem się po prostu rozerwać, zapomnieć- skarżył się
Alexis, a mnie do głowy przyszedł kompletnie szalony pomysł. Może i byłam
trochę zaborcza, ale nie potrafiłam zapanować nad chęcią posiadania go tylko
dla siebie. Dodatkowo animuszu w działaniu dodawała mi ilość spożytego dziś
alkoholu.
-A od czego ma się przyjaciół?- mruknęłam i niewiele
myśląc, złapałam go za koszulkę. Zareagował natychmiastowo, tak jakby od razu
przeczuwał, co może się w tym momencie stać. Jego twarz znalazła się na
poziomie mojej, utkwił we mnie pytający wzrok. Zanurzyłam dłoń w jego włosach,
przyciągając go do siebie. Skinęłam głową i wtedy poczułam jego usta na swoich.
W pierwszej chwili zaskoczyła mnie ich miękkość. Z
drugiej strony musiałam zarejestrować fakt, że sprawia mi to niebywałą
przyjemność, śmiało mogłam przysiąc, że coś takiego czułam chyba pierwszy raz w
życiu. Nogi się pode mną ugięły będąc pod wrażeniem tej dość mistycznej chwili,
więc asekuracyjnie mocno splotłam ręce na jego szyi. Pod wpływem jego dłoni na
moich plecach, które sukcesywnie ciągle zmierzały w dół, zalewała mnie potężna
fala gorąca. Kurwa, jeszcze nigdy na nikogo nie miałam takiej ochoty.
Jęknęłam cicho, gdy oderwałam się w końcu od jego ust.
Alexis nie dawał za wygraną, wciąż obsypując pocałunkami niemalże każdy
centymetr mojej twarzy, szyi i ramion. Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, że
nie jesteśmy tutaj przecież zupełnie sami. Rzuciłam przelotne spojrzenie w
kierunku naszej loży, która znajdowała się w dość znacznym oddaleniu od nas,
ale jednak wolałam mieć pewność. Odetchnęłam z ulgą, gdy zauważyłam, że na
stole właśnie znajduje się Pedro bez koszulki tańczący w akompaniamencie
podniesionych głosów. Przy stole, na moje oko, byli wszyscy.
-Nie można było tak od razu?- wymruczał do mojego ucha
Alexis, a ja spojrzałam w jego zamglony wzrok, w tym momencie wyrażający
dokładnie jedno. W tej chwili z przykrością musiałam przyznać, że po prostu
oprzytomniałam. Odepchnęłam go lekko, acz zdecydowanie od siebie. Uśmiech
błyskawicznie znikł z jego twarzy.
-Zapomnimy o tym, ja…- zaczęłam nieskładnie, starając się
za wszelką cenę na niego nie patrzeć- Przepraszam- powiedziałam szybko i
lawirując pomiędzy parami pozostawiłam oniemiałego Sancheza samemu sobie i
usiadłam obok Katy, która z wręcz dziecinną radością, na spółę z Alvesem,
rozdzierała znajdujące się na stoliku chusteczki, zwijała w małe kulki i
umieszczała je niepozornie na głowie Julii. Przyłączyłam się chętnie do ich
zabawy.
Kręciło mi się w głowie. Film urwał mi się w momencie,
gdy Pedro z głośnym hukiem spadł ze schodów, a ja wraz z moją przyjaciółką,
przypominając sobie o swoich starych nawykach, chyżo udałam się w kierunku
didżejki, na której miałam przemożną ochotę zatańczyć.
~*~
Tego dnia nie mogłam w żadnym stopniu zaliczyć do udanych.
Głowa mi pękała, nie pomagały mi też w bagatelizowaniu tej dolegliwości stale
nasilające się rewelacje żołądkowe. Leo czuwał nade mną dzielnie, cyklicznie
serwując mi tabletki na kaca i odpowiednie na tę porę porcje jedzenia. Bacznie
obserwując jego troskliwość, odczuwałam coraz silniejsze wyrzuty sumienia,
które pogłębiały się wraz z ulatującymi z mojego ciała procentami.
Gdzieś koło południa, gdy wreszcie czułam się jak
człowiek byłam w stanie wstać z łóżka, a nawet w podzięce za iście altruistyczną
pomoc Messiego, udałam się do kuchni w celu przygotowania mu jakiegoś w miarę
zjadliwego obiadu. Musiałam z dumą przyznać, że wychodziło mi to coraz lepiej.
Gdy kroiłam kolejne składniki do naszej obiado-kolacji,
usłyszałam dzwonek do drzwi. Z przykrością zarejestrowałam fakt, że był on
niebywale głośny – jawny znak, że kac jeszcze wcale nie ustąpił.
-Leo, otworzysz?- poprosiłam, krzywiąc się nieznacznie,
gdy dźwięk dzwonka rozbrzmiał po raz drugi. Jakże wielkie było moje zdziwienie,
gdy z przedpokoju dobiegł mnie głos Sergio.
______________________________
PS: Odsyłam do zakładki bohaterowie, gdzie WRESZCIE pojawiły się zdjęcia głównych bohaterek opowiadania.
PS2: Jak zwykle : pytania http://ask.fm/paniSanchez C:
PS3:
Ależ szybko mamy dziś rozdział. xD Musiałam to zrobić, bo dziś jest
cudowny dzień ! Mija dokładnie rocznica mojego związku z Alexisem
Sanchezem ! Tak, teraz mogą rozbrzmieć fanfary. (:
Moje szczęście najpiękniejsze. *______*
PS4:
Widziałam, że postać Angeli spotyka się z ogromną falą krytyki.
Zmartwię was: bohaterka się nie zmieni. Zresztą, jaki miałaby sens teraz
jej przemiana, opowiadanie stałoby się nudne. Tym bardziej, że przed
nami jeszcze niecałe 20 rozdziałów (ha ha ha trochę się ze mną jeszcze
pomęczycie :-D) Dziewczyna w grucie rzeczy jest naprawdę dobra, ale
troszeczkę zagubiona. Jest strasznie młoda, a znalazła się w otoczeniu
niesamowicie przystojnych facetów, którzy na dodatek wykazują nią
niemałe zainteresowanie. Każda z nas w obecnej sytuacji byłaby dość
nieustabilizowana emocjonalnie, nie ukrywajmy. Także na wasze
niesamowicie przykre słowa skierowane do Angeli niech w obronie odpowie
stary dobry Justin.
Już lepiej? :D
PS5: No i wreszcie! Brawo dla myleny, która poprawnie zinterpretowała dość ironiczną nazwę Rok w raju. Brawo kochana i wiesz, że Cię uwielbiam. <3
Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 24 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńPS: Rozdział nadrobię w troszkę późniejszym terminie :)
Huh. Najpierw na temat zdjęcia Angeli - wzięłaś ją z jakiejś telenoweli, nie? ;-D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Messi taki trochę idiota. Czy drużyna nie powinna się wspierać? Nie będą zdobywać mistrzostw jeśli nie będą grać grupą, tylko pojedynczymi jednostkami. A on właśnie to zrobił, doradzając Pepe w sprawie Alexisa, który zawiódł. Osobiście zwalam winę na Angelę, wybacz. Wiem, że nie możesz jej zmienić, ale ja jakoś nie mogę się do niej przekonać. Na razie niczego takiego nie zrobiła, żeby ją polubić.
A o Alexisie i Angeli cóż mogę powiedzieć? ;-) Wydaje mi się, że wcale tak długo nie wytrzymają na "dystans". :D Ale poczekam cierpliwie na dalsze rozwiązanie akcji!
I jestem ja! Tak nie do końca mam swoją emeryturkę, ale to rozmowa na inny termin. Za każdym razem jak czytam u Ciebie rozdział, to oni piją i piją. Normalnie sami alkoholicy, a jakby chociaż raz zamiast wódki wypili sok pomarańczowy, to stało by się im coś? Niech sobie zrobią dzień , abstynenta, a co! :D Ale wesz, co ? :d Mimo że tyle chleją, to nie tak źle z tą ich formą, ale żeby to picie nie odbiło się na ich psychice i zamiast piłki na boisku nie widzieli flaszek wódki :d (nie wiem czemu z rana takie głupoty gadam)
OdpowiedzUsuńI prawda jest taka, że Alexis leci na Angelę, a Angela leci na Alexisa i niech nie wsciakają sobie kitu, że traktują się jak rodzeństwo. Starty., tatay :D Zresztą to buzi, buzi na koniec rozdziału o czymś świadczy :D
Ja nie nadążam za Angelą, nie wiem juz kto ją pociąga, kogo ma dość, i kogo ma ochotę wrzucić do morza, ta dziewczyna jest jeszcze bardziej zmienna niż pogoda. I połap sie tutaj człowieku :D
a z Leo, tez niezły skurwy****:D
To ja czekam na kolejny :*
Tak to ja! Tutaj! Ooo! Mówcie do mnie "miszczu", dziękuję za oklaski ;) Aż muszę tutaj wcisnąć capsa - NIE BIJCIE BO BARCELONY NIE LUBIĘ, ALE TO OPOWIADANIE JEST TAK ZAJEB*STE, ŻE NAWET JA NIE MOGĘ MU SIĘ OPRZEĆ!
OdpowiedzUsuńZacznę od dupy strony, podziwiam Angelę za to, że potrafiła ( choć sama do końca nie wie jak ) sprawić by ten niepokorny dobry, zły chłopiec obracający piękne panny, zaczął coś do niej czuć. Osobiście baaardzo przydałby mi się taki talent ...
Cieszę się, że mogłam przeczytać tak długi rozdział, a jeszcze bardziej, że jeszcze tle przed nami, niemniej czekam na nowe opowiadanko, już zacieram ręce ;)
Jedyne co się nie zmieni to to, że Leo mnie wkurza, jak zapewne wszystkich. Jest niepoprawnym egoistą, jakkolwiek nieskładnie to brzmi wybacz dopiero wstałam ;D To jest jeden dom wariatów, ćpiją, piją, ten z tą, ale kocha tą, pieprzony wielki świat! Więc czekam na następny i to z niecierpliwością, bo końcówka jest co najmniej nie do końca jasna, dla mojego tępego mózgu ;)
Buziaki ;**
Angela w cale nie jest taka straszna... Są gorsze... Alexis się zakochał no to nieźle. Jestem ciekawa co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńSergio się pokazał? A ten czego tam szuka?
Czekam na kolejny.
Może nie pochwalam zachowania Angeli, ale w sumie wcale się jej nie dziwię. Podejrzewam, że na jej miejscu też nie byłabym w stanie oprzeć się tylu piłkarzom (choć może niekoniecznie piłkarzom Barcelony). ;D I nie oszukujmy się - ŻADNA z nas nie byłaby w stanie. ;>
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Angeli, że dwukrotnie całując się z Alexisem, nie dopuściła do niczego więcej. Messiego nadal nie jest mi żal, w końcu on też postępuje nie fair - rozumiem, że może nie lubić Sancheza, ale kurde, tu przecież chodzi o dobro drużyny, tak? Trzeba potrafić to oddzielić od życia prywatnego jednak. I nie wiem, czemu znów pojawia się Sergio... Pewnie po to, żeby coś namieszać.
A Angelę wyobrażałam sobie zuuupełnie inaczej. ;D
I jeszcze raz - wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Alexisa. ;D ;*
[echte--liebe.blogspot.com]
Hahaha uwielbiam cię wiesz? Zawsze mi poprawisz humor swoim pisaniem :D ALEXIS SIĘ ZAKOCHAŁ? NO NIE WIERZĘ. Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się pierwsza scena! Po prostu cudownie opisana. Ten teatr odstawiany przez Angelę i Alexisa jest mistrzowski! Uch, zakochałam się w tej scenie :D
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy ;)Aż mi się głupio zrobiło, że w moim opowiadaniu jest taki... ale popracuję nad nim :)
I dziękuję za miłe słowa o moim opku na Twoim ask.fm :)Jej, zostałam jako pierwsza wymieniona *__* Haha :D
P.S. Też uwielbiam Cobena! Kiedyś dostałam zaproszenie na bloga. Na początek ostrzeżenie, bardzo podobne do Twojego, potem scena 'wyproszenia' faceta, który po jednej nocy stał się bezużyteczny i wreszcie scena żywcem zdarta z powieści "W głębi lasu" właśnie Cobena. Dziwnym trafem po tym jednym rozdziale blog został usunięty xD
Witam!
OdpowiedzUsuńPo 1: Powinnaś się cieszyć, że postawa Angeli wzbudza mieszane uczucie, gdyż wskazuje na to, że świetnie wykreowałaś główną bohaterkę :) (jeżeli Angela byłaby bez wyrazu opowiadanie w gruncie rzeczy stałoby się nudne i niemrawe).
Po 2: Wiem, że tyle razy to pisałam, ale napiszę to raz jeszcze: chłopaki z drużyny są zajebiści, za każdym razem kiedy o nich czytam, na mojej twarzy rośnie ogromny banan :).
Po 3: Rozumiem zachowanie Messiego (chociaż nie popieram). Czuje się zagrożony przez młodszego, bardzo utalentowanego Alexisa. To zrozumiałe, że walczy o swoje miejsce.
Zresztą Alexis powinien najpierw ciężko zapracować na swoją wymarzoną pozycję, nawet jeśli jest rewelacyjny. Przynajmniej moje jest takie zdanie. Jednak Messi nie powinien zachowywać się w stosunku do Sancheza samolubnie, ponieważ wspólnie grają na jedno konto, a rywalizacja nie jest wskazana.
Po 4: Jeżeli Angela tak bardzo chciała się całować z Alexisem, mogła zrobić to w bardziej zacisznym miejscu, patrząc na to, że jest teraz z Leo.
Po 5: Po jaką cholerę przyszedł do Nich Sergio? Niech da im święty spokój. Szczerze powiedziawszy już wolałabym, aby Angela była z Leo niż Sergio.
Po 6: Współczuję Katy wyboru chłopaka. Rozumiem, że serce nie sługa (coś też o tym niestety wiem), jednak jej przypadek jest wyjątkowo beznadziejny. Wybrała faceta, który w mojej opinie jest... Po prostu cieć malina xD. Nie potrafi spławić laski, która najwyraźniej w świecie Go męczy. Co świadczy o takim facecie? Niech się nieco ogarnie!
Po 7: Niech Fabregas przestanie brać to świństwo! Zastanawia mnie też to, że chłopacy z drużyny to przecież profesjonaliści w swoim "zawodzie" i pozwalają sobie na tak bardzo zakrapiane alkoholem imprezki? Rozumiem, że wszystko jest dla ludzi, ale jest pewna granica. Są sportowcami, powinni troszczyć się o to, co jedzą, piją, a alkohol chyba nie jest najlepszy i raczej nie wskazany. Co nie? No cóż... Żeby tylko nie wpłynęło to na ich formę.
Po 8: Na początku zdenerwowałam się, kiedy Angela wróciła do Leo, ale myślę, że przy nim mogłaby się ustabilizować. Wydaje się być jednym z nielicznych facetów z drużyny w miarę ogarniętych...
Po 9: Rozdział jak najbardziej mi się podobał. Tylko to zdjęcia Justina trochę mnie przeraziło (hahaha).
Pozdrawiam! :)
eeeeh i tak ta dziewczyna mnie denerwuje chociaż opowiadanie uwielbiam! wiemwiem zagubiona spoko, ale jak skrzywdzi Alexisa to ma przejebaneeee:D
OdpowiedzUsuńDobra. Zgadzam się z zieloną, bo pierwsza scena jest genialna i przyznam szczerze, że po chwili opanowania jednak się na siebie rzucą. On kryjąca swoje uczucia w głębi siebie i on pod szkłami ciemnych okularów.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie napisze to po raz kolejny już na tym blogu: Alexis wpadł!
Messi... Ehh... strasznie działa mi na nerwy. Ale w zasadzie prywatnie też za nim nie przepadam. mimo to myślę, że powinien patrzeć przez pryzmat całej drużyny, a nie tylko czubka własnego nosa.
Klub i.... Czy Angela właśnie użyła Cesca jako osoby o którą miał być zazdrosny Sanchez? W każdym bądź to razie chyba ona była bardziej zazdrosna niż on sam. No i ta propozycja, że od czegoś ma się przyjaciół, a chwilę po tym pocałunek/pocałunki nazywajcie to jak chcecie. Czekałam na moment, w którym wyląduje z nim u niego/ w kiblu a tu prosze niespodzianka, bo mimo, że urwał jej się film to obudziła się obok Messiego.
Jestem ciekawa co chce Sergio, ale...
Pewnie będzie chciał, żeby do niego wróciła. On pospotyka się z nim kilka razy po kryjomu, generalnie... Dziwię się, że piłkarze Barcelony nie pamiętają już skąd wytrzasnęła się dziewczyna, bo jednak sama z jakiegoś powodu zdecydowała sie na taką parcę jaką miała. A teraz ich wszystkich po kolei okręca sobie wokół palca. Mam nadzieję, że finałem tej historii nie będzie fakt, że dziewczyna zaciąży a dziecko będzie mogło mieć 3 potencjalnych tatusiów: Sergio, Sancheza i Messiego.
I mimo twoich usprawiedliwień odnośnie głównej bohaterki: nie, nie kupuje jej osoby.
gartluje pierwszej(?) rocznicy z sanchezem. kurde jakbym miała tak liczyć to miałabym już chyba 9-10(?) z Fabsem.
Ach ten Alexis *____*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :]
Co do jasnej ciasnej, robi tam Sergio ?! Po co przyszedł?! To chyba nie znaczy nic pozytywnego, co ?
OdpowiedzUsuńNo i scena na imprezie... Szczerze? Liczyłam na coś więcej niż na buziaka i szybkie opamiętanie się Angeli ;pp
Już chyba nie potrafią normalnie funkcjonować w swoim towarzystwie, coraz gorzej im to wychodzi. Oboje najchętniej rzuciliby się na siebie.
Czekam na więcej !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam na jedyneczkę na www.love-the-way-you-play.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowość na www.gorzki-smak.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie,zapraszam do mnie,co prawda dopiero zaczynam ale będzie ciekawie,obiecuje : http://opowiadanie-lewa.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTyle chleją, a z ich formą całkiem dobrze, a być teoretycznie tak nie powinno :) Alexis leci na Angelę, a Angela leci na Alexisa i tak sobie wciskają kit, że niby traktują się jak rodzeństwo. Zresztą ten pocałunek na koniec rozdziału przecież świadczy o czymś. Na pewno nie o miłości braterskiej ;)Nie nadążam za Angelą. Nie wiadomo już kto ją pociąga, a kogo ma dość. Jest zmienna niczym pogoda. Niech, że ona w końcu się zdecyduje na jedno :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Piłkarze Barcelony muszą mieć naprawdę mocne głowy jeżeli chodzi o spożywane przez nich ilości alkoholu. Jednego dnia zapijają się totalnie, by drugiego rozegrać całkiem przyzwoity trening. Szacuneczek. Angela i Alexis są na siebie skazani. Bez dwóch zdań. On pociąga ją, a ona jego i to cholernie, można zauważyć to od razu, tą wyczuwalną chemię, panującą między nimi. Trochę nie ogarniam tej dziewczyny, co nie oznacza, że jej postać mi się nie podoba. Przeciwnie. Jest młoda i zagubiona, ale jednocześnie wie, czego chce, choć nie zawsze jest tego w stu procentach pewna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam do mnie ;* http://newlife1333.blog.pl/
OdpowiedzUsuńNie lubię Messiego w tym opowiadaniu.Jest okropny. Najlepszy z nich wszystkich jest Alexis,ale jak widać jemu i Angeli nie jest przeznaczone być razem..Ale może to dobrze,bo jakby tak bez żadnych przeszkód byli razem to byłoby nudno ;) Przez tego bloga marzę,by iść na disco z Alvesem i Iniestą ;D Co ja gadam.. z nimi wszystkimi ;p .Strasznie lubię czytać to opowiadanie,b od razu humor się mi poprawia ;3
OdpowiedzUsuńLeo nigdy nie lubiłam i chyba nie polubię.
OdpowiedzUsuńA Angela... Cóż... Doskonale to ujęłaś - jest młoda i otoczona dwudziestką facetów. Każdy by się zagubił, jednak moim zdaniem Alexis to jedyna odpowiednia dla niej opcja. Myślę, że przy nim zrozumiałaby wiele rzeczy :)
31 rozdział na dasein.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńCo mam napisać :), nie chce pisać wiecznie tego samego, że rozdział jest cudowny bo wygląda jak by mi się płyta zacięła, no, ale to wszystko twoja wina :* bo za dobrze piszesz. No więc co?, albo kochana zaczniesz pisać gorzej!!, albo ja ciągle będę mówić że rozdział jest BOSKI!!. I oby tak było dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Sergio wraca? :D Ciekawa jestem, jak potoczy się jego rozmowa z Angelą ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next. Opowiadanie wynalazłam wczoraj i w godzinę przeczytałam całe na raz XD Jest świetne, uwielbiam, ogólny brak słów.
OdpowiedzUsuńDobra, jak dla mnie Leo zachował się po prostu chamsko, skoro z powodu zazdrości postanowił zepsuć Alexisowi karierę. A Angela... trochę ją rozumiem ale mimo wszystko i tak myślę, że powinna się trochę ogarnąć, bo zachowuje się zwyczajnie głupio. Ciekawe, co Sergio będzie miał jej do powiedzenia. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńPS. Rozwalił mnie Justin na samym końcu, nie uwielbiam go ale i tak się uśmiechnęłam :D
No, proszę, proszę, więc jednak Angela potrafi trzymać uczucia i namiętności na wodzy ;> Nie, żebym jej o to nie podejrzewała, ale poczułam się troszkę zdziwiona tym, jak potraktowała Alexisa. Usadziła go w wyraźny sposób... Coś mi mówi, że jej zachowanie tylko zmobilizuje Sancheza do działania ;D
OdpowiedzUsuńLeo zamienia się w czarny charakter! Sama nie wiem, dlaczego, ale taka jego zaborczość niemożliwie przypadła mi do gustu. To się dopiero nazywa facet zakochany na zabój! A jaki z niego manipulator! Już zaczynam uwielbiać jego wielowymiarowość i niejednoznaczność <3 <3
Wesołych, pogodnych i magicznych Świąt oraz szczęśliwego nowego roku życzymy wraz z Nitro ;D
pozdrowienia! cmok! cmok! ;D
Przepraszam! Wie, zawaliłam Dawno mnie tutaj nie było i mam olbrzymie zaległości.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się postawa Angei. Za bardzo kręci. Sergio, Leo, a w to wszystko jest zamieszany Alexis, którego dziewczyna trochę zwodzi Tym bardziej, iż widać, że chłopak zakochał się.
Już myślałam, że sobie odpuściłaś tego bloga, więc bardzo się ucieszyłam, jak zobaczyłam nowe rozdziały. Teraz się uzależniam;p Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy... Liczę na to, że szybko dodasz kolejne rozdziały!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://amor--sin--fronteras.blogspot.com/
No to Angela ostro, ostro! :D A Leo po prostu czyste chamstwo. I tyle. Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam relację alexisa i thiago, jest taka.. męska. nawet jeśli oni nie zachowują się tak, jakby chciały czytelniczki, to ich rozmowy są jak typowych facetów. nie tak, jak w reszcie opowiadań - sztuczne, wymarzone, idealy kobiet. u ciebie to są prawdziwi faceci o których naprawe miło poczytać. mam tylko nadzieję że thiago puści tą julię w cholerę, bo szkoda mi katy. no i mam nadzieję, że angela wyjdzie z tej sytuacji tak, że będzie szczęśliwa a w barcelonie nie będzie konfliktów. dodaję do linków, bo zajebiste opowiadanie z humorem,jeśli możesz to informuj o nowych :) pozdrawiam this-first-night
OdpowiedzUsuńW sumie to dobrze, że w Angeli nie nastąpi jakaś gwałtowna przemiana - wtedy rzeczywiście Twoje opowiadanie nie byłoby takie samo. A chodzi chyba o to, by walczyć z formą, prawda? Życie nie jest idealne, więc i bohaterowie wyimaginowanych historii takowi być nie muszą :-)
OdpowiedzUsuńDziewczyna obraca się w gronie niesamowitych przystojniaków, czego można jej tylko pozazdrościć! Do tego wszystkiego jest osobą specyficzną, która nie chce się ustatkować. Jest młoda, więc niech używa życia, ale, oczywiście, z głową! Ubolewam trochę na faktem, że w całej tej sytuacji najbardziej pokrzywdzony jest Leo. Chłopak niby podejrzewa, że Angela nie jest z nim do końca szczera, ale nie robi jej awantur, nie stawia ultimatum, w zamian za to - opiekuje się nią, ukazując jednocześnie, że jest dla niego ważna.
W powyższym rozdziale Alexisowi zebrało się na zwierzenia! :D Fajny był ten fragment, gdy rozmawiał z Thiago ;-)
Całuję i ściskam.
www.flying-wings.blog.onet.pl > NOWOŚĆ;
www.gust-of-wind.blog.onet.pl
Doooobra. Coś sie tu zaczyna zagęszczać> I że oboje czegoś chcą. i że po prostu niedługo coś sie stanie.
OdpowiedzUsuńPowaliła mnie scena w klubie. xoxoxoxox :D
czekam na kolejny rozdział i wybacz brak konstruktywnego komentarza ale walcze z jakąś infekcją. Informuję też że zmieniłam domenę na blospot bo system na onecie mnie zmiażdżył. Więc na nowy rozdział zapraszam na szukamy-sie.blogspot.com
pozdrawiam ;)
http://echte--liebe.blogspot.com/ - zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń