Rozczarowanie, jakie odmalowało się na Twojej twarzy było
tak widoczne, że początkowo zrobiło mi się wręcz głupio. Szybko jednak odzyskałam animusz, zdając sobie sprawę, że
podjęłam chyba najlepszą z możliwych decyzji. Gdybyśmy pozwolili się ponieść emocjom
i od początku dali upust swoim pragnieniom, spaliłoby na panewce wszystko, co
udało nam się potem, z niemałym trudem zresztą, wypracować. Nie poszło to
jednak na marne. Ten, paradoksalnie, niewinnie-szaleńczy błysk, zadomowił się w
mojej pamięci na długo. Towarzyszył mi w każdej sekundzie mojego życia, przypominał
o sobie w najmniej spodziewanych przeze mnie momentach, chcąc uświadomić mi,
jak wiele straciłam. Czy też jak wiele stracić mogłam.
-Masz rację- powiedział po długiej chwili, opierając swoją
głowę na moim ramieniu. Choć zdawałam sobie sprawę, że w naszym przypadku jest
to jak najbardziej niestosowne, a tym bardziej niewskazane, nie odepchnęłam go.
Przyglądałam się jego twarzy, gdy powoli przymknął powieki i odetchnął głęboko.
Więc nie tylko mnie ten niedoszły pocałunek tak dużo kosztował.
-Tu jesteście!- usłyszałam czyjś nadpobudliwy krzyk. Nad
nami stał Fabregas- Widzę, że sprzątnąłeś mi Angelę sprzed nosa, ale nie mam Ci
tego za złe. Pięknie razem wyglądacie!- wykrzyknął i chyżo wskoczył na stolik
znajdujący się naprzeciwko nas. Alexis ze zdumieniem uniósł głowę z mojego
ramienia.
-On tak zawsze?- zapytał rozbawiony, wskazując głową na
Cesca, który właśnie dumnie prezentował nam taniec kozaka.
-Właśnie nie i to mnie martwi najbardziej- odpowiedziałam,
ale nie mogłam powstrzymać śmiechu, gdy zaplątał się o własne nogi i z głośnym
hukiem upadł na deski balkonu. Nie zmieniając swojej pozycji siedział dzielnie
i lustrował po kolei wzrokiem każdego z nas, łącznie z Danim, który właśnie się
tu pojawił, jakby chciał się upewnić, czy na pewno wszyscy jego upadek
zauważyli. Najwyraźniej uznał, że nie umknął on uwadze nikomu, bo zdecydował
się wstać i przemówić radosnym tonem.
-Nigdy nie pójdę spać. Życie jest na to za piękne-
wyrecytował szybko i wyjął ze swojej kieszeni gumy, po czym wpakował sobie całą
ich zawartość do buzi. Mlasnął z zadowoleniem.
-Kurwa mać, Fabregas, znowu?- spytałam rozpaczliwie, na
co Cesc wzruszył tylko lekceważąco ramionami i klepnął przechodzącą obok
dziewczynę prosto, z całej siły w tyłek. Zaniósł się śmiechem i schował za Danim. Laska okręciła się na
pięcie i z całej siły przyłożyła Alvesowi w twarz, na co Fabs, z prędkością,
której nie powstydziłby się sam Diabeł Tasmański, zbiegł z miejsca wypadku.
-Naćpał się?- spytał mnie Alexis, ze śmiechem obserwując,
jak Dani w trybie natychmiastowym obrócił sytuację na swoją korzyść i uprzednio
atakująca go dziewczyna, teraz obcałowywała go w bolący policzek.
-Skąd wiesz?- spytałam niezbyt przytomnie pod wpływem
jego dotyku. Trzymał dłoń na moim kolanie.
-Pochodzę z takiego regionu, że nie takie rzeczy się w
życiu robiło- odpowiedział i znów utkwił we mnie swój śliczny wzrok. Jak Boga
kocham, zaraz nie wytrzymam i po prostu się na niego rzucę…
Właśnie wtedy doszły nas jakieś krzyki.
~*~
Nie po raz pierwszy w swojej karierze zostaliśmy
bezceremonialnie wyrzuceni z klubu. Okazało się, że owa urocza, czarnoskóra
barmanka, którą rwał Iniesta była dziewczyną byczego bramkarza, skutkiem czego,
niemalże wywaleni za chabety, zostaliśmy z kwitkiem odprawieni za drzwi. Nie
popsuło nam to bynajmniej humoru. Na baranach u Alexisa wesoło machałam nogami,
utrudniając mu tym samym swobodne chodzenie. Poklepał mnie karcąco po łydkach,
na co tylko wesoło się roześmiałam.
Znów zdecydowaliśmy się na spacer. Paradowaliśmy środkiem
ulicy, zważywszy na fakt, że była ona zupełnie pusta. Korowód prowadził Alves,
który żywiołowo wymachiwał butelką, raz po raz się oblewając. Iniesta z kolei
podnosił z ziemi każdy patyk, który napotykał po drodze i rzucał nim przed
siebie. Pech chciał, że trafił jakiegoś pana prosto w głowę.
-Uważaj jak chodzisz, ośla dupo- ofuknął bogu ducha
winnego człowieka, który w popłochu uciekł, znikając w ciemności.
-Weź mnie też na barana- usłyszałam błagalny ton Katy,
która znajdowała się wraz z Thiago w delikatnym od nas oddaleniu. Odwróciłam z
zainteresowaniem głowę. Pisnęła z radości, gdy spełnił jej życzenie.
-Rzuć jeszcze raz- poprosił Fabregas, wręczając Andresowi
patyk, który odbił się od głowy przechodzącego tu niedawno pana. Wykonał jego
prośbę, a Cesc jak na aport puścił się w szaleńczą pogoń za kawałkiem drewna.
Dobrze, przynamniej do rana się wyszaleje.
-Nie mam siły iść dalej- oznajmił nagle, niesamowicie
bełkocząc Alves- Usiądźmy gdzieś. Myślę, że to doskonałe miejsce- powiedział,
wskazując na krawężnik, na którym aktualnie stał. Jak gdyby nigdy nic, bez sił,
po prostu na niego opadł i położył się na chodniku. Z sobie tylko wiadomego
powodu nagle stwierdził, że butelka niesamowicie mu przeszkadza i rzucił nią na
oślep, w bliżej nieokreślonym kierunku. Do naszych uszu dobiegł dźwięk
tłuczonego szkła. Zignorował to wspaniałomyślnie.
-Przykro mi Angela, że trafiasz na takich skurwysynów-
ubolewał, kładąc dłoń na swoim czole- Najpierw Messi, teraz Busquets. Nie
myślałaś może o Alexisie?- spytał, a mnie momentalnie zrobiło się gorąco i
bynajmniej nie z powodu temperatury, która szczerze powiedziawszy, była dość
niska. Postanowiłam zlekceważyć jego pytanie, jak też i głowę Alexisa, która
nagle spoczęła na moich kolanach. Odszukałam wzrokiem Katy. Stała oparta o
ścianę i najzwyczajniej w świecie całowała się z Thiago. Miała szczęście, że
wszyscy byli na tyle pijani, że nie zwrócili na to nawet najmniejszej uwagi.
-Spójrzcie, tu jest jakaś torba!- wykrzyknął
entuzjastycznie Fabregas i w podskokach udał się w jej kierunku. Przez chwilę
przyglądał się jej w głębokim skupieniu, aż nagle postanowił ją uraczyć
kopniakiem. Nic się nie wydarzyło, ale nagle cichą ulicę przeciął głośny
wrzask.
-Kurwa mać, to był jakiś żul, wiejemy, goni mnie!- wykrzyknął
przerażony i puścił się biegiem przed siebie. Szybko poszliśmy w jego ślady.
Zatrzymaliśmy się za najbliższym rogiem. Ze śmiechu aż bolał mnie brzuch.
Kochałam ich.
-Wrzaski o tej porze? Chyba musimy sobie poważnie
porozmawiać- dobiegł nas z ciemności jakiś głos. Spodziewałam się najgorszego i
moje obawy jednym zdaniem potwierdził Iniesta.
-A idź Ty, stara kurwo- odrzekł z typowym dla siebie
ignoranckim tonem i lekceważąco machnął ręką w kierunku nieznajomego. Chciał go
wyminąć, ale został skutecznie jednym ruchem unieruchomiony. Dostrzegłam
samochód. Radiowóz. Policyjny. Cholera.
-Hola, hola, panowie- wybełkotał Alves, unosząc ręce na
poziomie ramion w obronnym geście. Podszedł do samochodu i nonszalancko się o
niego oparł, krzyżując ręce na piersi z poważną miną- Wszyscy doskonale wiemy,
jak damy radę to załatwić. Parę autografów i po sprawie. Mają panowie
długopis?- spytał ważnym tonem, z zaciekawieniem rozglądając się po obecnych.
-Zapraszamy do samochodu- doszedł nas stanowczy głos
funkcjonariusza.
~*~
-Pierwszy raz jestem w areszcie- jęknęłam, opadając na
dość niewygodne łóżko, które mi tu zaoferowano. Czułam się źle, dopadał mnie
kac, rozmazał mi się makijaż, a sukienka była cholernie niewygodna. Z radością
przystałam na propozycję Alexisa, który zaproponował mi swoją koszulkę.
Bezceremonialnie się przy wszystkich przebrałam i wpakowałam do jego łóżka.
Moje zachowanie trochę mnie przerażało, ale w obecnej chwili nie stać mnie było
na żadne twórcze myślenie. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej, a on otoczył
mnie ramieniem.
-Ja nie pierwszy raz- zaśmiał się, na co z
zainteresowaniem uniosłam głowę, patrząc mu w oczy- Nie pytaj. Śpij, śpij-
polecił, głaszcząc mnie po głowie. Posłusznie wykonałam jego polecenie.
-Fabregas zwiał, nie?- Alexis mruknął twierdząco-
Cwaniak.
Tak było mi cholernie dobrze. Wszyscy niemalże od razu
zasnęli. Nikogo, nawet w najmniejszym stopniu nie zdziwił fakt, że Katy, wraz z
Thiago śpią razem. Alves zasnął jak niemowlę, wydawać by się mogło, że jest
niemalże zadowolony z takiego obrotu spraw. Areszt nie areszt, w końcu znalazł
się w upragnionym łóżku. W jego nogach spał Iniesta pochrapując cicho. Nikt nie
zwracał na nas uwagi. Ja też starałam się konsekwentnie ignorować fakt, że pod
wpływem jego delikatnego dotyku na moich plecach, niemalże się rozpływam. Ani
śniło mi się w tym momencie zasnąć.
-Co ja teraz ze sobą zrobię?- szepnęłam, przytulając się
do niego jeszcze bardziej.
-Przecież wiesz, że Alves Ci pomoże.
-Nie o to mi chodzi. Nie mogę przez cały czas żyć na jego
kredycie. A do starej pracy nie wrócę- powiedziałam i musiałam przyznać, że
tego byłam w zupełności pewna. Ciężko co prawda byłoby mi znaleźć coś innego,
kompetencji nie miałam przecież praktycznie żadnych. Ale teraz, gdy w swoim
życiu zdążyłam już w jakimś stopniu zasmakować jakiegoś prestiżu, absolutnie
nie chciałam do tego wracać.
-Na to Ci nie pozwolę- odpowiedział stanowczo Alexis,
ściskając mnie jeszcze mocniej w talii- Wiesz, że zawsze możesz liczyć na mnie-
oznajmił nagle, całując mnie w głowę.
Nie wiedziałam. Nie byłam z jego strony pewna kompletnie
niczego. Wiedziałam tylko, że ta słodka niepewność fascynowała mnie coraz
bardziej i uzależniała od niego, z dnia na dzień. Coraz częściej poddawałam w
wątpliwość fakt, że jest to faktycznie ulotne.
-Jak to robisz…- zaczęłam powoli, ważąc każde słowo- Że
kiedy jestem w Twoich ramionach mam wrażenie, że zupełnie nic mi nie grozi?
Nie odpowiedział.
~*~
Obudziło mnie szturchanie w ramię. Nieprzyjemne
szturchanie. Po chwili zdałam sobie sprawę, że wokół mnie panuje drażniący moje
uszy hałas. Otworzyłam leniwie oczy i poczułam jak nieczułe na mojego kaca
słońce, z premedytacją na chwilę mnie oślepia.
-Ktoś wpłacił za was kaucję. Wstawać.
Posłusznie zrobiłam to, o co mnie poproszono. Poleciłam
wszystkim natychmiast się odwrócić i przebrałam się z powrotem w swoją
sukienkę, oddając koszulkę Alexisowi. Nie ukrywam, że miałam przemożną ochotę
ją sobie zatrzymać. Nie da się opisać tego, jak wielkie przeżyłam zaskoczenie,
gdy przed komisariatem ujrzałam wóz Sergio. Spojrzałam przelotnie na Sancheza.
Skrzywił się nieznacznie.
-Jesteście idiotami- powiedział ze śmiechem Busquets,
ściskając każdemu rękę na powitanie. Wspaniałomyślnie zignorował fakt, że każdy
po kolei patrzył na niego jawnie spod byka- Zamówiłem wam taksówki- zwrócił się
do wszystkich, a na koniec utkwił swój wzrok we mnie- My chyba musimy
porozmawiać.
Nie patrzyłam na niego. Skrzyżowałam swój wzrok ze
wzrokiem Katy, która przecząco pokręciła głową, po czym zaczęła intensywnie
wpatrywać się w krawężnik znajdujący się przed nią. Miałam ułamek sekundy na
podjęcie decyzji. Zbyt mało czasu. Starając się nie patrzeć na Alexisa,
skinęłam głową.
-Dziękuję, za wszystko- zwróciłam się do chłopaków z
niemrawym uśmiechem, zamykając za sobą drzwi samochodu. Przez szybę dostrzegłam,
jak każdy z nich daje mi jawny znak, żebym tego nie robiła. Sergio usiadł za
kierownicą i po chwili ruszyliśmy z podjazdu. Z uporem maniaka wpatrywałam się
w każdy mijany przez nas budynek, starając się swoje myśli zająć czymś innym,
niż uporczywym analizowaniem zaistniałej sytuacji. Ciszę postanowił przerwać
Busquets.
-Przyznasz, że to nie było zbyt mądre- prychnęłam cicho
ze złością. Zlekceważył to- Wróć do domu- dodał już łagodniejszym tonem.
Stanęliśmy na światłach. Położył delikatnie, tak jakby
nie chciał mnie przestraszyć, dłoń na moim kolanie. Spojrzałam na niego-
Kochamy się. Daj nam jeszcze jedną szansę.
___________________________________
Po prostu muszę się z wami podzielić paroma gifami mojego aktualnego obiektu westchnień. :D
Yep, my body is ready. <3
Znowu radiowóz? Haha. I Fabregas, który wykaraskał się z tego całego zdarzenia. Hahaha
OdpowiedzUsuńTrochę mi szkoda naszej głównej bohaterki, ale z drugiej strony.... Nie powinna tak szybko popadać ze skrajności w skrajność. O tyle o ile kibicowałam jej i Sergio, bo wydawało sie to prawdziwe, to mówię póki co zdecydowane nie Alexisowi. Fajnie chłopak powoli się w niej zadurza mimo, że chciał ją tylko zaliczyć, ale ona zbyt szybko ulega. Dopiero co wyprowadziła się od Busiego. Dobrze, że zgodziła się z nim porozmawiać. Powinna dać mu tą szansę, zachował się nie fair, ale jednak robił to dlatego, że ją kocha i nie mógł już dłużej tego ciągnąć. Nie ma co się dziwić i obrażać jak pół składu.....
Czekam na kolejny, mam nadzieję, że w piątek się pojawi :)
Kolejne spotkanie z władzami porządkowymi, z tą tylko różnicą, że tym razem mniej przyjemne niż poprzednio, perspektywa posiadania autografu Alvesa nie zrobiła furrory na policjancie. :D. Żal mi Angeli w pewien sposób, bo znalazła się w dość niekomfortowej sytuacji i przyznam szczerze, że nie powinna wsiadać do auta razem z Sergio, no chyba, że chce mieć coś jeszcze z nim do czynienia, ale co wtedy z Sanchezem, hm? Może jednak powinna dać mu jeszcze jedną szansę? Jestem ciekawa jej decyzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-*8
Normalnie wiesz, jak rozśmieszyć człowieka :D cały czas buzia mi się śmiała do monitora :d
OdpowiedzUsuńNieee, Angela nie może wrócić do Busquetsa. No po prostu nie.
Już wolę Alexisa:D
PS. Dean Winchester. Jest taki przystojny i slodki :*. Marzenie :D
Czekam na nową notkę i pozdrawiam ;*
Jaki słodki ten Twój "aktualny obiekt westchnień" *.*
OdpowiedzUsuńAngela ma być z Busim, i koniec. Oni muszą być razem..
No chyba, że Alexis zmieni swoje podejście do niej.. Ale jednak nie, wolę Angelę z Sergio.
Czekam na nowość < 3
Alexis jest tu cudowny. Przyzwyczaiłam się ,że przeważnie w opowiadaniach gra jakiś czarny charakter.Teraz nie mogę się przestawić na to ,że jest taki ...opiekuńczy ? ;p . Chętnie poszłabym na melanż z chłopakami. A Angela niech odprawi z kwitkiem Sergia i zajmie się Sanchezem.
OdpowiedzUsuńO NIE, HAHAHAHAHAHA.
OdpowiedzUsuńJak Boga kocham, nie wiem czego oni się wszyscy najarali. Fabregasik to ogólnie tak wymiótł, że masakra. XD Kocham ich. I zazdroszczę Angeli, że są dla niej tacy dobrzy, i że może z nimi spędzać czas. *-*
Ale do rzeczy.
Przyznam szczerze, że dotychczas nie rozumiałam Angeli. Wydawała mi się łatwa i jak z jednym chłopakiem jej nie wyszło, to zaraz pojawiał się drugi, a ona już miała ochotę na małe co nie co. XD Zauważyłam jednak, po pisaniu swojego opowiadania, że nawet jeśli pisarz nie ma czegoś takiego w planach to to samo tak wychodzi. Nie mam pojęcia, czy Ty masz tak zaplanowane to opowiadanie, czy to po prostu samo wychodzi, ale u mnie to wychodzi samo ;) No ale nieważne, bo to nawet nie jest do tematu. Właściwie to jestem zaskoczona, że z Alexisem do niczego nie doszło, bo myślałam, że coś się stanie i za chwilę będą zakochaną parką, a tutaj proszę! Nic a nic. To znaczy, myśli Angeli nadal są brudne, ale pojawił się Sergio, który może jakoś sprawi, że Angela się ogarnie z tymi chłopakami. Jestem ciekawa, czy się pogodzą, czy to może definitywny koniec. Przyznam szczerze, że nie wiem, czy ona go kocha, bo głównie mówi o swoim pożądaniu do Alexisa, no ale okej. Pożyjemy, zobaczymy :)
PS Nadal masz antyspam? :D
Dodałam Cię do obserwowanych, więc nie musisz mi już wysyłać powiadomienia o nowych; zawsze będę wiedzieć, kiedy się coś pojawi i będę na bieżąco. ;)
UsuńOoo, to bardzo się cieszę. ;) Nawet nie wiesz, jak mi to na rękę, strasznie nie lubię powiadamiać. :D
UsuńHahaha, super jak zawsze! Miałam zaciesz jak to czytałam. Czekam na CD :)
OdpowiedzUsuńPS. Wezmę przykład z Juliet i też cię dodam do obserwowanych ;)
Ha ha to bylo do przewidzenia,że w końcu wylądują w więzieniu. Mam nadzieję, że Angela da sobie z nim spokój i spróbuje z Alexisem. Świetny rozdział i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńOdcinek jak zwykle świetny. Fabregas znowu się naćpał. Po prostu mistrzostwo. widać, że Angele i Alexisa do siebie ciągnie. Sergio powinien zostawić ją w spokoju.
OdpowiedzUsuńuwielbiam, uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńboooże mam małą.. dobra nie będę kłamać mam obsesje na punkcie Alexisa i jak tak czytam, że ona sobie słodko leży w jego ramionach to krew mnie zalewa bo ja też tak chcę! :D
czekam na kolejny:D
o ja pier****. chrystusie i wgl :D
OdpowiedzUsuńtak się kończą imprezy z chłopakami z Barcelony, przecież to co oni wyprawiają to jest cyrk na kółkach, ale w pozytywnym słowa znaczeniu. Czytając o nich śmieje się jak głupi do sera. Ale prym wiedzie Fabregas, który potyka się o własne nogi. Gdzie się takie coś wychowała, no ja się pytam:D
Spokojnie może iść do kabaretu po skończeniu kariery piłkarza:D
Angela, i Alex, oj ciągnie ich do siebie. Ciągnie:D
Jak zwykle świetnie.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, kogo wybierze Angela ;)
Oni oboje są tacy ... opiekuńczy, przystojni, nieziemscy.
Nie wiem czemu, ale jakoś tak bardziej wolę Busquets'a ;)
Pozdrawiam
Panna H
PS:u mnie już 6 - http://here-forever.blog.onet.pl/
Nawet nie wiesz, jak bardzo poprawiłaś mi humor tym rozdziałem! :) Końcówka mnie zdenerwowała, gdyż od początku nie przepadam za Sergio. Denerwuje mnie jego styl bycia i w ogóle, ale rozumiem Angelę, że zgodziła się z Nim pojechać, w końcu, jak na dorosłych ludzi przystało muszą sobie wszystko wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale najlepszy był Fabregas, pewnie będzie miał siniaka po jakże brawurowym tańcu na stole (hahahaha). Iniesta z tym swoim tekstem "A idź Ty, stara kurwo" mógł sobie darować, i Alves z tymi autografami. Na panach policjantach nie zrobiło to żadnego wrażenia.
A co do Alexisa mam mieszane uczucia. Nie wiem czy jego intencje są szczere w stosunku do Angeli. Jest słodki, opiekuńczy i bla bla bla... ale czy to nie jest ściema i nie chce zaciagnąć jej tylko do łóżka?
Mam nadzieję, że nie, gdyż stworzyliby całkiem ładną parę.
Ciekawe też co u Messiego. Szkoda mi trochę go i mam nadzieję, że odnajdzie dziewczynę, która go naprawdę pokocha.
No cóż... pozostało mi tylko czekać do następnego rozdziału.
Pozdrawiam :).
Rozwalił mnie Fabregas potykający się o własnie nogi :D Impreza udana i to jeszcze jak ;) Tak się właśnie kończą imprezy z chłopakami z Barcelony. Są przekomiczni :) Angele i Alex ciągnie do siebie i to bardzo ;)
OdpowiedzUsuńMasz wyjątkowo ciekawe pomysły jeśli chodzi o imprezy xD Tym razem Fabregas miażdży system :P
OdpowiedzUsuńZ dwojga złego chyba lepiej, że przyjechał Busi, a nie Leo... Wtedy to już w ogóle by było niemiło. Czuję, że Angela wróci do Sergio. Przynajmniej na chwilę :P
Tak bardzo przyzwyczaiłam się do Twojej wersji tych piłkarzy, że jak oglądam jakiś mecz Barcelony, to nie mogę wyzbyć się wrażenia, że tacy są naprawdę :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że akcja z nocą spędzoną w areszcie nie sprawi, że zaczną imprezować "grzeczniej", bo świetnie się to czyta. No i Cesc - jest niemożliwy :D
Oby tylko Angela nie zaufała Sergio. Nie wiem, może ma dobre intencje (choć po tym, co zrobił ostatnio, ja chyba nie potrafiłabym mu już zaufać), ale zdecydowanie bardziej podoba mi się duet Angela&Alexis ;)
Opłacało się czekać na drugi i trzeci rozdział <3
OdpowiedzUsuńWróciłaś i to z jeszcze ciekawszą rozwijającą się akcją. ;)
Z całej tej sytuacji najlepszą wiadomością jest fakt, że Leosiowi powiedzieliśmy do widzenia... Chociaż Sergio się nie popisał.
Również ciekawa relacja po miedzy Angelą a Alexisem, chyba jeszcze takiej nie doświadczył .. ^^
Humor nie opuszcza reszty chłopaków ;)
Czekam na następny <3
milusde.
http://amor--sin--fronteras.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział
Ostatni gif mnie rozwalił :D Ten wzrok <33 Ale wróćmy do rozdziału. Skubany Cesc sobie uciekł... I znów się naćpał... Wariat. A reszta? Kolejne świty z dyskoteki ;p Jakoś nie lubię Busquetsa w tym opowiadaniu, ale choć tyle, że wpłacił za nich tą kaucję. Ale na początku miałam cichą nadzieję, że łaskawcą okaże się Messi, no ale trudno ; ) Czekam na więcej ; **
OdpowiedzUsuńTeż nie znoszę Chelsea, więc tamto opowiadanie jest dla mnie niesamowitym wyzwaniem, ale mówi to osoba która generalnie Barcelony też nie lubi, a ogląda ją tylko dla jednego gracza - Cesca. Nie mniej mam nadzieję, że jednak spodoba Ci się opowiadanie,a ja podołam :)
OdpowiedzUsuńYeeee uwielbiam go <3
OdpowiedzUsuńCo do tej sprawy z Sergio i Messim to mudze przyznać, że ten pierwszy zachował się jak najgorsza świnia. Serio.. jak on w ogóle mógł zaprosić Messiego za plecami Angeli i tak po prostu przyznać się do wszsytkiego?
Alexis? Łał,,, jest mega słodki i w ogóle, wyobraziłam go sobie bez koszulki w areszcie i myślałam, że spadne z łóżka :) ale mimo wszystko mam do niego dystans przez ten cały zakład :)
Ogólnie to strasznie się cieszę, że wróciłaś do pisania bo uwielbiam to opowiadanie jak mało które :)
pozdrawiam :*
Jeśli masz ochotę to zapraszam na nowość http://gorzki-smak.blogspot.com
OdpowiedzUsuńEch i co mam powiedzieć? Bardzo fajny rozdział :)) Opłacało się na niego czekać :DD Bardzo mi się podoba i już czekam na dalszy ciąg :)) No tym razem wróciłaś w podwójną siłą :)) Piszesz jeszcze lepiej niż dotychczas :)) Ale pisz tak pisz :)) Czekam na ciąg dalszy :** Całuski :**
OdpowiedzUsuńno to chłopaki się wkopali i tym razem autografy sprawy nie załatwiły haha . Fabs zwiał i pierwsza myśl była taka, że to własnie on wpłacił kaucję. A tu proszę - Sergio.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam ;*
Byłam bardziej niż pewna że skomentowałam ten rozdział, a tu niespodzianka... no więc tradycyjnie - fragmenty z Alexem asdgfhgjkjk na chwile zapominam jak się oddycha. Nie wiem jak Angela wytrzymuje jego dotyk bez oczywistej reakcji - rzucenia mu się na szyje i wycałowania na wszystkie możliwe sposoby ;DDD
OdpowiedzUsuńA akcja z Fabsem i więzieniem jak zawsze mooocno poprawiła mi humor.
Tylko ten Sergio na koniec... Jakoś nie potrafię się do niego przekonać, niech spada, a Angela ułoży sobie cudowne życie z Alexisem ok? ;D
<3
Zapraszam na 28 rozdział http://wakacyjna-milosc.blog.onet.pl/. Oraz na 4 rozdział http://kochamy-skaczemy.blogspot.com/ :)) Liczę że się spodoba :** Pozdrawiam Kaja :***
OdpowiedzUsuńZapraszam na epilog ;)
OdpowiedzUsuńhttp://the-smell-of-london.bloog.pl/
milena ;)
Wreszcie znalazłam czas, aby tutaj zajrzeć. Nie narzekam na nadmiar czasu. Z góry przepraszam i zabieram się do komentowania.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie przepadam za Alexisem, ale w Twoim opowiadaniu nawet go lubię. Pasują do siebie z Angelą i mam nadzieję, że nic nie popsuje ich szczęścia, na które niewątpliwie zasługują.
Przeczytałam, bardzo fajny rozdział. Uwielbiam twój styl pisania. Cud, miód. Czekam na więcej. / u mnie 7 rodział - 444-days-in-hell.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNn na http://smiechlosu.blogspot.com/ zapraszam i liczę na opinię
OdpowiedzUsuńWitam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 15 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 1 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńIch przygody są niesamowite xD Ale ciekawa jestem, jak przebiegnie rozmowa Angeli z Sergio...
OdpowiedzUsuńO, nieeeee! Już miałam nadzieję na jakąś happy, big love dla Angeli w związku z tym, że na horyzoncie zdarzeń pojawił się Sanchez, ale, jak widzę, to byłoby zdecydowanie za proste..Bo nagle Sergio zachciało się znowu być czułym kochankiem. Sama nie wiem, czy na miejscu głównej bohaterki bym mu zaufała. Zwłaszcza, że ostatnio tak się popisał swoim zachowaniem.. Nagle chce się pokazać jako troskliwy facet? Hmmm.. Nie powiem, żeby kolo mnie przekonał. Właściwie, to au contraire. Motyw z nocnym szaleństwem i więzieniem <3 Nie ma to jak tętniąca beztroską zabawa z procentami. I drogocennym towarzystwem. ;)
OdpowiedzUsuńPS Fabregas i jego popisy po alkoholu również <3
pozdrowienia! cmok! cmok!
Zapraszam na coś nowego - http://www.echte--liebe.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńSergio nie zachował się najlepiej wzgledem Angeli... na dodatek jakby na to nie patrzeć oszukał też kumplów z sruzyny. W sumie współczuje tez Leo,bo w taki sposób dowiedzieć się,ze dziewczyna zdradza go z kumplem...ale nie zmienia to faktu,że Sergia zachowanie jest samolubne. Dobrze,że dziewczyna ma takich przyjaciół,którzy bez mrugnięcia okiem są skorzy sie nią zająć;)
OdpowiedzUsuńHahah,te ich imprezy, uwielbiam je;D
A przyznam szczerze czytając o kaucji myślałam,ze wplacil ją Fabregas skoro nawiał;P
Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się ta rozmowa...
Pozdrawiam;*