Spomiędzy nóg Thiago uśmiechała się do mnie przeurocza
buźka. Jak gdyby nigdy nic leżał na ziemi na brzuchu i trzymał kolegę za
kostki. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, ale podeszłam do nich i kucnęłam
przed nim.
-Słyszałam, że lubisz w takiej pozycji witać kobiety-
zażartowałam i wyciągnęłam do niego rękę, by pomóc mu wstać. Ochoczo ją
przyjął.
-Widzę, że moja sława konsekwentnie się za mną ciągnie-
odpowiedział, nie wypuszczając mojej ręki. Jak na mężczyznę miał strasznie
gładkie, zadbane dłonie. Skarciłam się porządnie w myślach, bo z sobie tylko
wiadomego powodu postanowiłam się zarumienić. Zmieszana, może trochę zbyt
stanowczo wyszarpnęłam dłoń z jego uścisku- A przecież nigdy nie powiedziałem,
że jestem piękny, bogaty i dobrze gram w piłkę. A warto dodać, że nie mówię
tego tylko ze względu na wrodzoną skromność- uśmiechnął się w ten kompletnie
rozbrajający sposób.
Ne wiem, co się ze mną działo i nie wiem też, czy
chciałabym wiedzieć. Jeszcze nigdy, żaden facet nie podziałał na mnie w taki
sposób. Co było dość zastanawiające, bo do mojego typu zdecydowanie się nie
kwalifikował. Musiałam szczerze przyznać, że na żywo prezentował się
zdecydowanie korzystniej, niż w telewizji. Miał w sobie coś zupełnie
rozbrajającego, jakąś iskierkę, przez którą wręcz nie dało się go nie lubić. Ja
osobiście, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Zaczynałam rozumieć łatwość, z
jaką poddawały mu się wszystkie jego potencjalne ofiary.
-Ale zostawmy już tę moją osławioną, skromną osobę. Ty
jesteś…?- zapytał, przechylając głowę w bok. Cholera, miałam ochotę go po
prostu przytulić do piersi.
-Angela- przez dobry moment zastanawiałam się, czy nie
podać mu ręki, ale po chwili wyperswadowałam sobie ten pomysł z głowy.
Przerażało mnie, jak działał na mnie jego każdy, nawet najdelikatniejszy dotyk.
-I jesteś tu z kimś?- ponownie zadał pytanie, obdarzając
mnie pełnym nadziei uśmiechem, a ja po raz kolejny byłam zmuszona do porządnego
opierdolenia się w głowie. Tak, chciałam zaprzeczyć.
-Jestem tu z Messim- wyjaśniłam ze zbolałą miną, ale
Alexisa, ku mojemu zaskoczeniu wcale to nie rozczarowało. Machnął lekceważąco
ręką. Uniosłam wysoko brwi w geście zdumienia.
-Nie wydaje się być specjalnie zajęty zabawianiem Cię-
zauważył, a ja z przykrością musiałam się z nim zgodzić.
-Taki już jest…- zaczęłam niezbyt pewnie, ale Sanchez mi
przerwał.
-Chętnie go wyręczę- powiedział, siadając na kanapie w
kącie salonu i sugerując mi miejsce obok siebie- Spokojnie- zachęcił mnie ze
śmiechem- Nie skrzywdzę Cię.
Niemalże na trzęsących się nogach w końcu usiadłam.
Czułam się jak dziecko na pierwszej randce w życiu. Styl bycia Alexisa był dość
osławiony, a mieszkając pod jednym dachem z Leo nie sposób było o tym nie wiedzieć.
Rzuciłam zalęknione spojrzenie w kierunku Messiego. Nawet nie zaniepokoił go
brak mojej obecności, żywiołowo dyskutował o czymś z Sergio. Z Sergio… Jakie to
wszystko popaprane. A ja siedzę sobie jak gdyby nigdy nic w towarzystwie
Alexisa Sancheza, którego nie wiedzieć czemu, miałam przemożną ochotę
przeruchać na sto różnych sposobów. Kątem oka spojrzałam na niego. Przyglądał
mi się w milczeniu, podpierając brodę na dłoni. Gdy zauważył, że został na tym
przyłapany, odwrócił wzrok, inicjując zakłopotanie. Uśmiechnęłam się.
-TY!- usłyszałam nad swoją głową piskliwy wrzask. Sanchez
skrzywił się nieznacznie- Jak śmiałeś! Wydzwaniałam do Ciebie setki razy, ale
ta durna sekretarka tylko informowała mnie ciągle, że abonent jest czasowo
niedostępny!
-Zmieniłem numer- odpowiedział zniecierpliwiony, nie
racząc jej nawet spojrzeniem. Był słodki nawet wtedy, gdy się złościł. Czy
raczej przede wszystkim wtedy był słodki. Moje myśli zaczynały mnie porządnie
niepokoić.
-Zmieniłeś numer!- wrzasnęła dziewczyna, wyrzucając ręce
do tyłu w geście niemego oburzenia. Odetchnęła głęboko kilka razy- Myślałam, że
Ci się podobało- dodała już nieco spokojniejszym tonem. Odpowiedziała jej
głucha cisza- Jesteś pierdolonym chamem! A teraz bajerujesz kolejną…
-Hamuj się, jesteś w moim domu- powiedział ostro, mocno
marszcząc brwi. Sięgnął po puszkę piwa jedną wręczając mi. Starałam się nie
pokazać, jak mocno ta sytuacja mnie bawi.
-Kochanie, kochanie- nagle znikąd pojawił się przy nas
Alves, który położył obie dłonie na ramionach dziewczyny, lekko ją masując- Po
co te nerwy? Po co wracać do przeszłości? Teraz jest Dani i Dani należycie się
Tobą zajmie- powiedział z uśmiechem, na co dziewczyna chyba się trochę
rozpogodziła- No to już- ponaglił ją, klepiąc ją w plecy i popychając w
kierunku wyjścia z salonu- Pożyczam Twoją sypialnię- szepnął w kierunku
Alexisa, puszczając mu porozumiewawczo oczko. Ten tylko zaśmiał się w
odpowiedzi, ale po chwili spoważniał, gdy spojrzał na mnie.
-Jestem spalony?- spytał, upijając łyk piwa- Nie sugeruj
się pierwszym wrażeniem, w rzeczywistości prezentuję się zgoła odmiennie. Nawet
da się ze mną wytrzymać.
Mam się nie sugerować pierwszym wrażeniem? Nie ma sprawy.
Dobrze tylko, że nie zdajesz sobie sprawy, jak piekielnie wielkie wrażenie na
mnie zrobiłeś.
-Jesteś spalony już do początku- powiedziałam, starając
się na niego nie patrzeć. Obdarzył mnie pełnym zdziwienia spojrzeniem spod
wysoko uniesionych brwi- Mam już kogoś- wyjaśniłam, na co pokiwał ze
zrozumieniem głową.
-Poczekam- powiedział całkiem poważnie. Nie znałam go na
tyle, by móc ocenić, czy nie blefuje. Aktorem najwidoczniej był niezłym, bo
przez dobrą chwilę byłam nawet skłonna mu uwierzyć.
~*~
-W ogóle nie rozumiem, o co wam chodzi- wybełkotał
Iniesta, wymachując żywiołowo swoim kieliszkiem na wszystkie strony. Osoby,
siedzące obok niego zmuszone były do ciągłego uchylania się przed jego dłonią- Dlaczego
się ode mnie odsuwacie?- zapytał smutną miną, opierając głowę na ramieniu
Pedro, który odtrącił go z obrzydzeniem.
-Zabieraj tę swoją zjaraną mordę- warknął, otrzepując
niewidzialny pyłek ze swojego ramienia. Andres tylko westchnął przeciągle.
-Nie miałem okazji kupić jeszcze balsamów. Przykro mi, że
zgubili mój bagaż.
-To ja- wyznał niespodziewanie Alves, który nagle pojawił
się w salonie. Usłyszeliśmy za oknem pisk opon, jawny znak, że jego towarzyszka
już pojechała, uprzednio zaspokajając jego pragnienia.
-Dorabiasz na lotnisku?- zapytał zdezorientowany
pomocnik, wylewając całą zawartość swojego kieliszka na Pedro, który zerwał się
z dzikim wrzaskiem. Zignorował to.
-Nie, zgnietliśmy je, wszystkie się rozlały, były już do
niczego…- tłumaczył się nieskładnie Dani, wyginając nerwowo palce. Uśmiechnęłam
się pod nosem, spojrzałam przelotnie na Alexisa, który nie odrywał ode mnie
swoich ślicznych, brązowych oczu. Zmieszałam się i odwróciłam wzrok. Iniesta
przez chwilę poruszał bezgłośnie ustami niczym bożonarodzeniowy karp, aż w
końcu zdecydował się przemówić.
-Przez Ciebie jestem murzynem!- wrzasnął z szaleńczą
furią i chwiejnym krokiem wstał z fotela i udał się w kierunku kanapy, na
której uprzednio siedziałam ja z… Nie potrafiłam nawet spokojnie wymówić jego
imienia.
W tym samym momencie głowa Fabregasa zsunęła się z jego
ręki, którą ją podpierał i z głośnym hałasem wylądowała na stole. Radosny Puyol
skorzystał z okazji, wyjął z kieszeni aparat i kucnął obok niego, robiąc
zdjęcie za zdjęciem.
-Kurwa, pomóż mi- jęknął Thiago w kierunku Sancheza.
Odkleił swój wzrok ode mnie i spojrzał nieprzytomnie na kolegę,
-Co?- zapytał, nie do końca rozumiejąc o co chodzi.
Roześmiał się ze zrozumieniem, gdy Alcantara wskazał ruchem głowy na siedzącą
obok niego Julię- Dani!- krzyknął do Alvesa, który siedział na kanapie obok
Iniesty i próbował go przebłagać wciskając w jego dłonie każdy przedmiot w ramach
przeprosin, który nawinął mu się pod rękę. Odwrócił się, zirytowany, że mu
przerwano, co wykorzystał Andres, który wymownie założył nogę na nogę i
teatralnie przekręcił się w drugą stronę- No chodź tu, jest biznes- Chilijczyk ponaglił
go, na co Brazylijczyk z zaciekawieniem podniósł się z miejsca. Na twarzy
pomocnika pojawiło się nieme oburzenie, będące zapewne spowodowane głęboką
ignorancją jego obrazy- Zakład o dwie dychy, że nie dasz rady wkurwić Julii.
-Ja? Ja nie dam rady wkurwić Julii?- zarechotał radośnie
Alves, zwijając się ze śmiechu. Dla podkreślenia swojego rozbawienia, poklepał
się po udzie- Stoi- odpowiedział, gdy już spoważniał i w trybie natychmiastowym
zrzucił śpiącego Fabregasa z krzesła i zajął jego miejsce- Pozwolisz, że napiję
się coli?- spytał, wyjątkowo uprzejmym tonem dziewczynę- Ups, przepraszam.
Naprawdę nie chciałem- wytłumaczył się, gdy trącił umyślnie butelkę, która
wylądowała na jej kolanach, plamiąc jej spodnie.
-Mam tego dość!- wykrzyknęła z furią- Ciebie mam dość!- podniosła
się z miejsca, celując w Daniego oskarżycielsko palcem- Jeszcze jutro mój
ojciec wycofa swoje pozwolenie na wasze darmowe noclegi!
Zagadam z kim będzie trzeba i Ty wylecisz na zbity pysk!
-O tak skarbie, tak mi mów- zamruczał Alves, gorliwie
zachęcając ją do kontynuacji swojego wywodu, kiwając głową.
-Nie miałeś czegoś załatwić?- mruknął Alexis w kierunku
Thiago, który momentalnie oprzytomniał i obdarzył go wdzięcznym uśmiechem.
Szybko wstał z krzesła i delikatnie zahaczył o ramię Katy, gdy wychodził z
salonu. Nie minęła minuta, a jej też już nie było.
Obserwowałam ich w milczeniu. Odważyłam się spojrzeć na
Sancheza. Patrzył na mnie wymownym wzrokiem, w głębokiej zadumie.
~*~
-Uważaj, tu będzie teraz schodek- instruowałam Leo,
podtrzymując go obiema rękoma i bezskutecznie próbując bezpiecznie
przetransportować go do domu. Wycieczka po schodach kosztowała nas nadzwyczaj
wiele- Jeszcze tylko jeden. Świetnie- pochwaliłam go, gdy już stanęliśmy przed
drzwiami do naszego domu. Sięgnęłam do torebki w celu znalezienia kluczy.
-Dzięki. Za wszystko- mruknął z wysiłkiem, gdy z głośnym
westchnięciem opadł na łóżko.
Nie odpowiedziałam, tylko usiadłam obok niego, głaszcząc
go po głowie. Dziękowałam hojnemu losowi za to, że Messi postanowił urżnąć się
dziś w trupa. Mogłam spokojnie, bez żadnych podejrzeń wyeksmitować na całą noc.
-Położysz się obok mnie?- spytał, gdy już prawie z
powodzeniem udało mi się wyjść z sypialni. Syknęłam cicho.
-Jasne- odparłam, starając się, by mój głos zabrzmiał
choć trochę życzliwie. Zrobiłam to o co poprosił. Położył głowę na moim
brzuchu.
-Wiesz, że jesteś pierwszą moją dziewczyną? To znaczy…
taką na poważnie. Wcześniej żadna tu nie mieszkała. Nie wiem, czemu Ci to
mówię. Wiem, że nie jestem dobry w okazywaniu uczuć, ale… ja chyba Cię kocham.
~*~
Czyjeś dłonie delikatnie głaskały moje uda. Gładkie,
przyjemne w dotyku dłonie. Nie wiedziałam kto to, nie mogłam, a może raczej nie
chciałam odwrócić głowy w celu zweryfikowania tego, kto jest właścicielem owych
kończyn, które aktualnie sprawiały mi taką przyjemność. Zauważyłam, że odziana
jestem wyłącznie w męską koszulkę, nie przeszkadzało mi to. Odchyliłam głowę do
tyłu i zamruczałam z przyjemności, gdy jego pełne usta zaczęły czule muskać
skórę na mojej szyi. Nie mogąc się powstrzymać, obróciłam się do przodu i
spojrzałam prosto w jego śliczne, brązowe oczy. Uśmiechnął się w sposób, który
tak mnie pociągał i zbliżył swoje usta do moich.
Obudziłam się, wciągając głośno powietrze. Z ulgą
stwierdziłam, że znajduję się w sypialni, a Leo śpi spokojnie na moim brzuchu,
tak jak to miało miejsce jeszcze wczoraj. Zaniepokojona jednak zauważyłam, że
po moim ciele rozchodzi się przyjemne ciepło, a dziwnie uczucie seksualnego
napięcia w brzuchu wcale nie ustępuje. Cała ta sytuacja zaczęła robić się
poważnie niepokojąca. Nie miewam snów erotycznych. Wystarczyło, że zobaczyłam
go raz, by je mieć.
Zsunęłam z siebie Messiego, nie siląc się nawet na
wrażliwość i udałam się do łazienki. Po krótkim zastanowieniu doszłam do
wniosku, że koniecznie potrzebuję natychmiastowego ochłonięcia i podjęłam
decyzję o bieganiu. Najlepiej nad morzem, w tym momencie. Miałam szczęście, że
od morza mieszkaliśmy stosunkowo niedaleko.
Moje rozmyślania nad czymkolwiek, byleby tylko nie był to
temat mojego snu, przerwał on. Jęknęłam cicho z rezygnacją. Dlaczego musiał się
zdecydować na poranny jogging w tej samej chwili? Starałam się za wszelką cenę
na niego nie patrzeć, zbyt wstydziłam się swoich chorych myśli. On,
najwyraźniej nieświadom tego, jak bardzo na mnie działa, postanowił na domiar
złego przytulić mnie w ramach powitania. Przyjemny dreszcz rozlał się po całym
moim ciele.
-To chyba przeznaczenie- zaśmiał się, a mi po prostu
zrobiło się słabo.
Pewnie, że mogłam skorzystać z okazji. Może i ja nie
robiłam na nim takiego wrażenia jak on na mnie, ale doskonale zdawałam sobie
sprawę z tego, że z łóżka zapewne by mnie nie wyrzucił, a raczej wręcz
przeciwnie – z chęcią do niego zaprosił. Ale czułam coś do Sergio. Może i to
jeszcze nie była miłość, ale miałam związane z nim pewne plany, dalekosiężne
plany. Busquets był fundamentem na przyszłość. Alexis – chwilową zachcianką,
której co prawda niesamowicie ciężko było mi się oprzeć. Nie mogłam
zaprzepaścić wszystkiego, co do tej pory z takim wysiłkiem wypracowałam tylko
dlatego, że jakiś cholerny indianiec potęguje we mnie cholerną pierdoloną
seksualną frustrację.
-Nie będzie tak jak zawsze, rozumiesz?- krzyknęłam trochę
zbyt ostro. Doszłam ze wstydem do wniosku, że chyba zupełnie niepotrzebnie się
zirytowałam. By zamaskować zażenowanie, wyminęłam go i szybkim krokiem zaczęłam
się od niego oddalać.
-Jak nie będzie?- dogonił mnie i zatrzymał w miejscu,
łapiąc za nadgarstki. Dlaczego Ci cudowni Latynosi muszą zawsze być tak
cholernie pewni siebie? Niesamowicie podnosił mi tym ciśnienie. Nie wiedziałam,
czy mam ochotę go teraz uderzyć, czy raczej pocałować.
-Tak jak zawsze. Nie będę Twoją kolejną zabawką- chciałam
się wyrwać z jego uścisku, ale skutecznie mi to uniemożliwiał. Spojrzałam na
niego ze złością- Wiem, że interesuję Cię tylko dlatego, że jestem dziewczyną
Messiego- zadziałało, uścisk zelżał.
-Masz zbyt niskie poczucie własnej wartości-
odpowiedział, masując kciukami miejsca, w których przed chwilą mnie ściskał-
Zainteresowałabyś mnie nawet wtedy, jakbyś nie znała nikogo stąd. Jesteś w moim
typie, podobasz mi się. Nic na to nie potrafię poradzić- jego komplementy były
niezwykle proste, ale w owej prostocie tkwił geniusz, bo dzięki temu zdawały
się być prawdziwe. Obrzuciłam go podejrzliwym spojrzeniem, ale trochę się
rozpogodziłam- Wiem, że nie mam u Ciebie szans, już mi to wystarczająco
zakomunikowałaś- zaśmiał się- Chciałem się po prostu zaprzyjaźnić.
Oniemiałam. Alexis Sanchez właśnie zaproponował mi
przyjaźń. Nie wiedziałam, czy odbierać to jako szczególny zaszczyt, czy po
prostu czuć się obrażona. Ostatecznie doszłam do wniosku, że chyba jednak
bardziej podoba mi się pierwsza wersja. Z drugiej strony pomyślałam sobie, że
niesamowicie ciężko będzie mi utrzymać układ w takich stosunkach, kiedy przy
pierwszej możliwej okazji, najchętniej rozchyliłabym przed nim nogi.
-Przyjaciele?- spytałam, wyciągając do niego dłoń.
-Przyjaciele.
_____________________________
Słowo ode mnie? Straciłam wszelką cierpliwość do Onetu. ;)
Cwana bestia z tej Angeli. Najpierw Messi, potem Sergio, a teraz Alexis... Zobaczymy co wyniknie z tej ich przyjaźni ;>
OdpowiedzUsuńChyba każdy ma ostatnio dość onetu. To co się z nim dzieje to porażka.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału:
Widzę, że Alexis zrobił na Angeli piorunujące wrażenie. Namieszał jej ładnie w głowie. Ale cieszę się, że dziewczyna potrafi sama przed sobą przyznać co czuje do Sergio i jakie plany z nim wiąże. Mam nadzieję, że nie zgubi w tym wszystkim jakiegoś tam
uczucia.
Co do mojego rozdziału:
Może to dośc szokujące, ale myślę, że będzie miało przekład na kolejne rozdziały :)
Rozdział genialny xd Hmmm, z tej trójki Leo&Sergio&Alexis, najbardziej lubię Argentyńczyka ;) Strasznie jestem ciekawa co dalej, jak Angela poradzi sobie z tym wszystkim i jak to wszystko rozegra. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części !
Tak,onet naprawdę załamuje. Bardzo ładny szablon :D
OdpowiedzUsuńTa część naprawdę świetna! Tylko czekać co będzie dalej. Jak ona... A tam, to na pewno pokarzą kolejne rozdziały :) A tym czasem zapraszam na mojego nowego bloga z opkiem http://pamiecotamtych.blogspot.com/, no i oczywiście na wiersze :D
Pisz dalej, bo cudo!
Oh, jak zawsze rozdział wciągający! Co wyniknie z ich przyjaźni ? :DD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;)
http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/
http://pijana-szczesciem96.blogspot.com/
-Kochanie, kochanie- nagle znikąd pojawił się przy nas Alves, który położył obie dłonie na ramionach dziewczyny, lekko ją masując- Po co te nerwy? Po co wracać do przeszłości? Teraz jest Dani i Dani należycie się Tobą zajmie.
OdpowiedzUsuńTym to mnie rozbroiłaś, padłam! W ogóle nie dziwie się Angeli, albo dziwię, ja to bym pewnie zemdlała w jego obecności, czy coś w tym stylu:D Świetny rozdział, ale zawsze zostawiasz coś takiego, że chcialoby się czytać dalej, a tu koniec...
Pozdrawiam:)
P.S. Nie dziwię się. To co robi Onet, to nawet żartem ciężko nazwać.
[milosne-zagrywki.blogspot.com]
Onetu, to już chyba każdy ma dość. Ten portal przegina.
OdpowiedzUsuńOj Angela, Angela. Ty to już sama chyba nie wiesz za kogo się brać Leo, Sergio, teraz Alex, ale masz mozlwiośći :D Możesz szaleć do woli ile chcesz:D A tak na poważnie, to Angela raz na zawsze powinna zakończyć znajmość z Leo, bo jak mówiłam, to nie ma sensu.
Uwielbiam twojego Alvesa, uwielbiam jego sposób bycia, życia itd. On się po prostu cieszy zyciem.
Mnie tam ciekawi jak szybko Alex zdobędzie nasza Angelę :D
No co ja mogę napisać?! Bożeeeeeeeee!!!! Powoli zaczynam lubić tych wszystkich z Barcelony - nieeeee, co ja robię!!!
OdpowiedzUsuńCo do Sanczeza to bez komentarza, już raz z siebie zrobiłam głupka przez niego w Barcelonie ;) ( normalnie uwielbiam gościa, a najgorsze jest to, że nie przez to jak gra, ale jaki jest przystojny :D )
Kocham twoje opowiadanie!!!
Angela daje czadu! :) Ciekawe kogo jeszcze złapie w swoje sidła :) Hehe :) Niebawem całą drużynę będzie miała na swoim koncie :P
OdpowiedzUsuńjak dla mnie super rozdział, ja też miałam dosyć onety i się przenisłam na blogspota jak chyba wszyscy.
OdpowiedzUsuńciekawe jak się rozwinie ta przyjaźń i jakie nastawienie do niej będą mieli messi i busquets
zapraszam di mnie:
http://el-amor-no-se-elige.blogspot.com/
http://amor--sin--fronteras.blogspot.com/
Angela chyba troszeczkę nam się pogubiła. Sama nie wie tak na prawdę, za kogo ma się brać - Leo, Sergio czy może Alexis? :D. Wybór całkiem niezły. Dalej twierdzę, że Angela powinna w końcu zakończyć swoją znajomość z Leo, bo w perspektywie czasu nie ma ona jakiś większych szans na przetrwanie. Oni do siebie nie pasują, zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńKocham Daniego. Jest genialny :D. Dzięki Twojemu opowiadaniu polubiłam tego zawodnika. Sposób, w jaki traktuje Julię jest dość komiczny. Komiczne jest także zachowanie Puyola, który jak widać nie rozstaje się ze swoim niezawodnym aparatem, chcąc uwiecznić każdą ciekawą sytuację bądź chwilę. No cóż, a biedny Iniesta musi przecierpieć stratę swoich "kosmetyków".
Pozdrawiam ;-**
Masz rację onet jest do dupy!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: super! Najbardziej mnie rozwala Iniesta, ten człowiek jest naprawdę udany :). Angle sama nie wie czego chce. Niech się zdecyduje w końcu. Messi powoli mnie wkurza... Thiago jest też dobry, "biedna" Julia (haha).
Pozdrawiam!!! :)
Nadrobiłam zaległości :) Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia? Biorąc pod uwagę poprzednie rozdziały na pewno to nie będzie takie proste. I pewnie czeka nas nie jeden zwrot akcji. Jak zwykle świetny rozdział. Czekam na kolejny - jak zwykle :P
OdpowiedzUsuńOj nie dziwię Ci się, że straciłaś cierpliwość do Onetu. Ja sama też ledwo daję radę ale jeszcze nie ogarnęłam blogspota więc na razie się nie przeniosę :D. Nie czytałam pierwszej serii opowiadania dlatego nie bardzo ogarniam co tam się dzieje, ale myślę, że z czasem to się zmieni :D. Angela ma duży problem - wybrać jednego spośród trzech. Nie wiem, co bym zrobiła na jej miejscu. Czekam na następny rozdział :). Pozdrawiam ;* [the-love-we-had.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńhahaha. Przyjaciele? hahhahaha dobre sobie! Ja tu czekam na ich łóżkową akcję, a nie na "przyjeciele"! :D:D w calej ten sytuacji najbardziej szkoda mi Sergio ;-)
OdpowiedzUsuńOj, Alexis namieszał w głowie naszej Angeli. Wcale jej się nie dziwie. Gdybym była na jej miejscu to właśnie jego bym wybrała z pośród trzech usidlonych przez nią mężczyzn. Na razie jednak będą przyjaciółmi. Tylko czy to się w ogóle uda? Bo szczerze w to wątpię, patrząc na to jak ich do siebie ciągnie!Cudowny odcinek, pozdrawiam:** W wolnej chwili zapraszam do siebie, na nowy rozdział:) flor-del-amor-sensual.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHej :). Na The-love-we-had.blog.onet.pl właśnie ukazał się nowy rozdział. Serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuń444-days-in-hell.blogspot.com < - 1 rozdział. Przeczytaj & skomentuj.
OdpowiedzUsuńZapraszam na 12:)
OdpowiedzUsuńhttp://milosne-zagrywki.blogspot.com/2012/08/rozdzia-12-jesli-nie-miosc-to-co.html
Pozdrawiam!
No, no... Widzę, że coś sie tu sprawa zacieśnia. I Angie mnie co raz bardziej mnie zaskakuje. Dlatego czekam na kolejny rozdział. zapraszam na kolejny rozdział na szukamy-sie ;)
OdpowiedzUsuńŻe niby przyjaciele? Dobre sobie :D Jeżeli masz czas i ochotę serdecznie zapraszam na nowy 34 rozdział na blogu http://zycie-w-rozowych-okularach.blog.onet.pl/ oraz na 17 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ . Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńKocham, kocham ja po prostu kocham twoje opowiadanie jest cudowne i z każdym rozdziałem zatracam się w nim bardziej, Ale to bardzo dobrze :) Zapraszam na 19 rozdział do mnie na http://wakacyjna-milosc.blog.onet.pl/ Pozdrawiam Kaja :***
OdpowiedzUsuńOlaboga, omammamia! Życie Angeli do łatwych zdecydowanie nie należy, a uściślając - do najłatwiejszych nie należą wybory miłosne, jakie chyba wkrótce, z konieczności, staną się udziałem dziewczyny. Jak nie Leo, to Sergio, teraz znowu Alexis.. Trudno się zdecydować, szczególnie, jeśli każdy z w.w przeze mnie piłkarzy dysponuje tym "czymś", co przyciąga do niego dziewczyny z odległości nawet kilku kilometrów. W pewien sposób szkoda mi Messiego... Na dodatek zupełnie nie potrafię tego składnie uzasadnić, tak po prostu jest. Argentyńczyk miał różne zagrania, ale ufa Angeli - wciąż, mimo wszystko i przede wszystkim. To mnie rozczula, z jakiegoś przedziwnego względu, którego nie umiem zwerbalizować. Rozczula mnie też albo naiwność, albo przewrotność Sancheza, który myśli, że w przyjaźni on i A. znajdą ukojenie chemii, już między nimi wykwitłej. Boże, przecież oni nawet pojawiają się w tych samych miejscach, choć dopiero ledwo co poznali się (cokolwiek) bliżej! Wniosek: Powodzenia w panowaniu nad namiętnością i uczuciami. ;D
OdpowiedzUsuńpozdrowienia! i proszę, daj znać, gdy wkleisz tutaj coś nowego. cmok! cmok!
Mam zaległości. Jakoś mi umknęło że już jest, wiec dobvrze, że ogarnęłam. Zaraz się biorę za czytanie, a teraz zapraszam do mnie, na mozolnie wymęczoną 14 i liczę na opinię
OdpowiedzUsuńSmErF z bloga http://smiechlosu.blogspot.com
przyjaciele? tak , tak jasne .. myślę, że to jest po prostu jakiś cwany plan naszego Alexa :D
OdpowiedzUsuńa raczej i tak już ma ją w garści i doskonale zdaje sobie z tego sprawę ..
jestem ciekawa jak to dalej się potoczy i mam nadzieje, że Angela wybierze w końcu JEDNEGO i szczerze mam cichą nadzieję, że to właśnie będzie Sanchez..
zapraszam na 3 rozdział: http://amor--sin--fronteras.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://pijana-szczesciem96.blogspot.com/ zapraszam na nn ;)
OdpowiedzUsuńPowtarzam sie i przy każdym rozdziale pisze to samo, ale tak strasznie kocham to opowiadanie i sposób w jaki piszesz <3 po raz kolejny czytajac fragment o Inieście moją jedyną reakcją było 'awwwww' uwielbiam jego pijaną wersje, Daniego zresztą też. no i ta...relacja? więź? między Angelą a Alexisem. myśle że w takiej sytuacji przyjaźnienie sie z nim będzie najtrudniejsza rzeczą jakiej mogła sie podjąć. szczególnie że wiadomo co planuje Alex ;> Chyba że zmienił swoje zamiary gdy poznał Angele ;> Rany chce już następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://tajemnica-pojednania.blog.onet.pl/ :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
love-is-the-reason <--- nówka u Luizy! ;D
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
Jeżeli masz czas i ochotę serdecznie zapraszam na nowy 35 rozdział na blogu http://zycie-w-rozowych-okularach.blog.onet.pl/ oraz na 18 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ . Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Daniego. Jest genialny ;d Angela rozkręca się coraz bardziej. Wątpię w to, żeby Alexis szczerze mówił o przyjaźni, ale zawsze mogę się mylić. Chociaż nie pasuje mi do przyjaźni z Angelą, tym bardziej, że jest ona dziewczyną Leo.
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na dalszy rozwój. :)
Nie dziwię Ci się,ze straciłaś cierpliwość do onetu,bo chyba nawet święty by ją stracił;)
OdpowiedzUsuńUuu...Jula wkurzona,no nieźle xd ciekawe spsoby mają na wytracenie osób z równowagi ;D hm...przyjaźń? ciekawe...ciekawi mnie,czy nie jest to tylko kolejna gra,żeby zbliżyć się do Angeli...a moze chlopak się zmienia?;O
Pozdrawiam;*
Szczerze wątpię, aby ta przyjaźń im wyszła. No, ale, życzę im powodzenia xD
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nn ;)
OdpowiedzUsuńhttp://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/
pozdrawiam ;*!
Nowość na tysiace-kilometrow-od-domu. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKocham, rozdział boski i cudowny. Czyżby to był koniec Angeli i Messiego? Nie mam zdanie, czy to lepiej czy gorzej, ale wiem, że o ile to w ogóle możliwe - piszesz jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńSorry, że tak późno, ale w końcu mój chory napad weny się skończył i nie miałam nic do roboty, więc oto właśnie zasiadłam przed kompem i nadrabiam swoje czytelnicze zaległości. I jak zawsze zapraszam do siebie, bo nie wiem czy czytałaś 14
Teraz pozostaje tylko czekać kiedy Angela zostawi Leo. Alexis chce się tylko zaprzyjaźnić? Aż mi się to podejrzane wydaje ;p . Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość
OdpowiedzUsuńJeżeli masz czas i ochotę serdecznie zapraszam na nowy 36 rozdział na blogu http://zycie-w-rozowych-okularach.blog.onet.pl/ oraz na 19 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ . Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie komentuję. Przepraszam, że tak późno.
OdpowiedzUsuńAngel i Alexis spotkali się wreszcie. Ale coś nie wierzę, że oni zostaną przyjaciółmi
Gdybym nie była taka leniwa, też przeniosłabym się z Onetu, ale zanim ogarnę Blogspot, to minie ruski rok... ;p
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, jest mi trochę szkoda Messiego, choć z drugiej strony Alexis jest tak uroczy (przynajmniej w opowiadaniu, bo tak to zupełnie nie jest w moim typie), że wcale nie dziwię się Angeli. Szczerze mówiąc, to teraz nie mam już kolorowego pojęcia, kogo wybierze, ale z całą pewnością nie wierzę w jej przyjaźń z Alexisem ;p
19 na http://tysiace-kilometrow-od-domu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział na dasein.blog.onet.pl // zapraszam.
OdpowiedzUsuńHej zapraszam do mne na http://smiechlosu.blogspot.com/ na nowy 15 rozdział :D
OdpowiedzUsuńSmErF
U mnie kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń2: www.n--joy.blogspot.com ;-)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz czas i ochotę serdecznie zapraszam na epilog na blogu http://zycie-w-rozowych-okularach.blog.onet.pl/ na 20 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ oraz prolog nowego opowiadania http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/. Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńhttp://love--is--the--reason.blogspot.com/ ---> nowość u Edith w nowym wymiarze bloga na blogspocie! ;D pozdrowienia! cmok! cmok!
OdpowiedzUsuńCześć zapraszam do mnie na 20 rozdział http://wakacyjna-milosc.blog.onet.pl :) Mama nadzieję że zajrzysz i Ci się spodoba :** A kiedy jaka nowość u Ciebie :**
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu chyba większość z nas porzuca Onet, by dłużej się nie męczyć z jego humorami. Zresztą, nawet administratorzy zauważyli, że coś jest nie tak, dlatego będą zmiany...
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, czytam i dochodzę do wniosku, że typ facetów, jaki kreujesz w swoim opowiadaniu, po prostu mi nie pasuje! Oni są obleśni, mówiąc krótko. Myślą i rozmawiają tylko i wyłączenie o seksie. Zamiast na boisku rywalizują w innej dziedzinie. Aż mnie dziwi, że dziewczyny, które obracają się w ich towarzystwie są takie... jakby to ująć? Ślepe na ich prostactwo, ot co! :D
Angela zaczyna mnie powoli denerwować. Jest z Messim, potajemnie romansuje z Sergio, a w tym rozdziale miała "ochotę" na Alexisa! Jeju, więcej zdecydowania, więcej dorosłości. Momentami oni wszyscy zachowują się jak dzieci, serio ;-) Taką masz jednak koncepcję, więc ją szanuję.
Całuję i ściskam, zapraszając jednocześnie do lektury moich opowiadań.
www.flying-wings.blog.onet.pl
www.gust-of-wind.blog.onet.pl
P.S. Przepraszam, że komentuję tak późno, ale przez jakiś czas nie było mnie w Polsce. Nie miałam również dostępu do komputera, bowiem akurat w wakacje mój laptop odmówił posłuszeństwa.
24 rozdział na dasein.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń31: www.nocny-pociag.blogspot.com ;-)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 21 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ oraz rozdział 1 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńMam problemy z komputerem, ale wszystko śledzę na bieżąco przez telefon, niestety nie mogę z niego komentować. Chwilowo jest u kogoś.
OdpowiedzUsuńWięc Angela trochę się zaplącze z pewnością.Leo,Sergio i Alexis, który z pewnością namiesza najbardziej. Aczkolwiek bardzo mnie irytuje fakt, że postawili na przyjaźń? WTF?
Czekam na następny , buziaki ;**
-milusde.
Zapraszam na 19 rozdział - http://the-smell-of-london.bloog.pl/ ;)
OdpowiedzUsuń-milusde.
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 22 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ oraz rozdział 2 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńwww.flying-wings.blog.onet.pl < zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńU mnie 25 rozdział. / dasein.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHej, to ja SmErF, zmieniłam nicka i zapraszam na http://smiechlosu.blogspot.com/ na nowy wiersz.
OdpowiedzUsuń10 www.somewhere-in-barcelona.blogspot.com zapraszam ;-)
OdpowiedzUsuńhej, nowy rozdział na http://smiechlosu.blogspot.com. Zapraszam i liczę na opnię.
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 23 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ oraz rozdział 3 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńJeśli cię to ciekawi to zapraszam na 3 na http://www.inglesa-dos.blogspot.com/ ; )
OdpowiedzUsuńnowość na sufrir-y-llorar zapraszam ;D
OdpowiedzUsuń4 rozdział na 444-days-in-hell.blogspot.com / Myślę, że przeczytasz i wyrazisz swoją opinię w komentarzu.
OdpowiedzUsuńhej, u mnie nowy wiersz. Zapraszm, jeśli masz ochotę.
OdpowiedzUsuń[smiechlosu.blogspot.com]
zapraszam na nowy rozdział :) http://last-chance-of-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej, u mnie na http://smiechlosu.blogspot.com/ nowy rozdział. Pozdrawiam i zapraszam Devrait
OdpowiedzUsuńKobieto, gdzie Ty się tyle podziewasz?! Zaczyna mnie już nosić :D Grzecznie czekałam miesiąc (a nawet półtora miesiąca), ale już bym chciała kolejny rozdział xD
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 23 rozdział :)
Czekam na ten rozdział, czekam :D Wracaj :))
OdpowiedzUsuńNowy wiersz na http://smiechlosu.blogspot.com/ zapraszam i liczę na opinię
OdpowiedzUsuńDevrait
Mam nadzieję, że nie zawiesiłaś tego bloga już na wieki??? nowość na love--is--the--reason.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpozdrowienia! cmok! cmok!
Cieszę się, że w koncu wróciłaś do swiata blogowego, ale..... kiedy nowość?
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię też na moje drugie opowiadanie
www.gunner-love.blogspot.com
http://20afellay.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział
UsuńHej, zapraszam do mnie na jednoczęściówkę
OdpowiedzUsuń6 rozdział na 444-days-in-hell.blogspot.com
OdpowiedzUsuń